Stawiam wódkę przed zakąskę, że koszt płachty przewyższył koszt pomalowania mostu farbą :)
Pierwszy wpis w listopadzie. Cyklogrobbing po cmentarzach Mazowsza nieco wybił mnie z blogowego rytmu, a i praca dorzuciła 3 grosze. Miałam dać inny wpis, ale Tomi zabrał kartę z fotkami i chwilowo muszę się posiłkować archiwum z poprzedniego tygodnia. Ale obiecuję, że w najbliższym czasie będzie dużo fajnych obiektów.
A po lewej stronie mostu (kilkadziesiąt metrów) dziwny mural na schodach. I super hipsterskie trampki Tomiego.
Fotki (c) TO Mi
Reszta w albumie MOSTY
6 komentarze:
Ale na pomalowanym moście nie da się (tak łatwo) strzelić reklamy. I tu jest klu programu.
wsie Potiomkinowskie się przypominają. i malowanie trawy na przyjazd genseka. tutaj, widać, chcieli, żeby beton wyglądał z daleka jak parkiet w jodełkę ;-)
No tak, most muszą szpecić takie cudaki jak takie płachty z dodatkiem reklam. Ech, koszmarek.
Obawiam się, że prowizorka - jak zwykle - utrzyma się dłużej, niż powinna.
Do olimpiady w 2048?
A właśnie, Tomi zzafirewalla mówi, że trampki były nie pod samym mostem, ale na lewo od niego, mniej więcej z miejsca gdzie było robionych większość zdjęć.
Prześlij komentarz