Aktualności

Blog jest aktualizowany rzadko, ponieważ nieczęsto bywam w Warszawie. Ale czasem coś wrzucę.

wtorek, 30 października 2012

=== Gazon to nie fotel ===

Czyli odezwa do pRZechodniów. Podpomnikowa. Naprawdę ktoś tam siada? I dlaczego Gazon nie Wazon? Może to jednak jakiś przestępczy szyfr? Za dużo Chmielewskiej ostatnio czytam ;)

Gazon i nieostra tabliczka z Emilii Plater.


poniedziałek, 29 października 2012

==== Łącznik nad Hożą ====

To jeden z moich ulubionych elementów architektury. Łącznik między budynkami. Ten zwłaszcza, bo raz że sgraffito, dwa że ładnie mu. A pod spodem płatny parking dla rowerów ;)




niedziela, 28 października 2012

=== Park Saski jesienią ===

A może nawet ogród? Daleko mu do przedwojennego szyku i świetności, jeszcze zasłonili przejście od Bankowca, więc teraz już w ogóle nie da się wejść od północy nie klucząc. Jedynie landszafcikowa rotunda przypomina o tym, że kiedyś tu bywała świetanka towarzyska. Dla byle kogo takiego budynku by nie pierd... znaczy nie zaprojektowano. I nawet znów odmalowano dół z bohomazów. :)




niedziela, 14 października 2012

Dętka i Warszavka w Łodzi

Trzy kroki od Warszawy jest takie fajne miasto Óć. Polecam, nigdy się nie nudzę. Prócz standardu czyli noclegu na Bałutach, spaceru parkami do Manu i krótkiej przebieżki po Pietrynie polecam poszwendać się po łagiewnickim lesie. Na przykład z kijkami :)

Popatrzeć na ściany....

Obejrzeć ócki modernizm...

Spotkać denatkę w parku...

Pokręcić się na karuzeli...

Wziąć udział w procesji u Mariawitów

Spotkać wycieczkę óckoznawczą ponad stu rowerzystów

A wszystko w towarzystwie pary łódzkich pzrewodników, Moniki i Huanna, który osobiście poprawiał mapki óckie

Na krzywy ryj wpaść pod ziemię do Muzeum Kanału czyli sławnej Dętki

Połazić po klatkach schodowych...

Obejrzeć Most Westchnień

Minąć się z tramwajem na kółkach

Odnaleźć Óckę Palmę!

I jeszcze wiele innych ciekawych rzeczy.Zapraszam do obejzrenia w albumie ŁÓDŹ- 2012


wtorek, 9 października 2012

Teatr Ateneum

Fotki (c) To Mi. Ja byłam tam tylko raz w życiu, jakoś w czwartej, a może w szóstej klasie zimą z zaspami. Na Zemście Fredry, rejenta grał Holoubek. O ile mi się nie kopnęły teatry, ale raczej nie. Po wyjściu z teatru musieliśmy malucha wypchnąć z zaspy, cztery osoby pchały i wypchały, dzięki czemu wracałam do domu samochodem a nie autobusem (maluch należał do taty koleżanki Kasi Ż.) :)