Aktualności

Blog jest aktualizowany rzadko, ponieważ nieczęsto bywam w Warszawie. Ale czasem coś wrzucę.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

=== Poczet Królów Polski i nie tylko - pałac Daniłowiczów ===

Dziś siedziba znienawidzonego ZAIKSu wyróżnia się głównie popiersiami królewskimi w elewacji. Ponoć są też tam jacyś książęta litewscy. Adres przypisany do ulicy Hipotecznej, jednak droga dojazdowa nadal nosi nazwę pierwotnych właścicieli gruntów. Sama historia tego miejsca jest bardzo ciekawa. Czego tu nie było... pierwsza w Polsce biblioteka publiczna, a później nawet magazyn mąki :)
Ale początkowo była to skromna siedziba szlachecka, za to z bogatym skarbcem w piwnicach (wiek XVII). Właścicielem był jeden z najbogatszych Polaków tamtych czasów, podskarbi wielki koronny Jan Mikołaj Daniłowicz. Była to warszawska rezydencja otoczona ogrodem, który pierwotnie sięgał aż po dzisiejszy plac Teatralny. Niestety właściciel zmarł bezpotomnie i spadkobiercy jakiś czas później odsprzedali posiadłość jezuitom, co spowodowało wiele konfliktów rodzinnych. I to był początek końca, z czasem grunty rozparcelowano i dwór stał pusty. Dopiero w XVIII właścicielem został biskup płocki i kanclerz wielki koronny Andrzej Stanisław Kostka Załuski (i weź to człowieku zapamiętaj).Właśnie wtedy powstał pomysł biblioteki publicznej. W zbieraniu księgozbioru uczestniczył bardzo aktywnie brat Andrzeja - Józef Jędrzej. Niestety nie działało to tak jak powinno, podczas działania biblioteki książki rozkradano. Co prawda bibliotekę rozbudowano, ale na nic to się zdało. Po śmierci właściciela budynek przeszedł w zarząd KEN. Powstanie kościuszkowskie to był gwóźdź do trumny. Rosjanie za pomocą kozaków wszystko wywieźli do Petersburga i po tak zwanych ptokach (a może raczej pticach).
I tak na początku XIXw. budynek zamieniono na magazyn mąki.Długo tego nie było, rok później budynek się spalił, a ruinę kupił Stanisłam Kłossowski. Ale budynek odbudował dopiero następny właściciel, dawny szambelan Stanisława Augusta - Stanisław Nowakowski. Pałac zamienił się w kamienicę z tzw. "wyższej półki". I tu zaczyna się historia z ciekawym wystrojem elewacji. W 1821r. na terenie posesji odnaleziono kamienne głowy królów i książąt polskich. Dorzucono jeszcze Stanisława Augusta i Fryderyka Augusta i wmurowano w ściany oficyn.
Kamienica przechodziła z rąk do rąk. Ostatecznie pod koniec XIXw. nabył ją Ksawery Branicki. Oficyny rozebrano, a rzeźby przeniesiono na fasadę dawnej biblioteki. Co ciekawe, budynek jako tako przetrwał obie wojny światowe, dopiero po powstaniu warszawskim Niemcy wycofując się - spalili go doszczętnie. Cholerne powstanie. W ruinie stał przez kolejne 20 lat, by wreszcie "mniej-więcej" przywrócono mu formę sprzed wojny. Inny jest dach i przyziemie.
Dużo dużo więcej można przeczytać w artykule w Wyborczej, a bibliofilom polecam książkę Konrada zawadzkiego "Dom pod Królami" (1973).

Pozostałe głowy znajdziecie w albumie CENTRUM

Dzięki blogowi Marcina wrzucam też fotkę przedwojenną (1898). Ciutkę jednak inaczej odbudowano. No i nie ma fajnego skweru z kapliczką. Za to jest parking. Hrr. Nie mam pojęcia skąd się wzięła madonna w elewacji. Ale to nie jest figurka z kapliczki, ma inaczej ułożone dłonie do modlitwy. Może to tylko luźne nawiązanie. Dokładne źródło fotki jest wyjaśnione na blogu Marcina :)

23 komentarze:

I am I pisze...

Może jednak "cholerni Niemcy", bo gdyby nie mieli przyjemności nas najechać w '39, to i Powstania by nie było.

lavinka pisze...

Cholerne powstanie o tyle, że prawdopodobnie bez powstania dokumentnie zniszczone byłoby tylko getto.

Er pisze...

tego to nie wiemy, i się nie dowiemy. może Niemcy broniliby się w Warszawie do upadłego, może nie.
może Ruscy by się nie wstrzymali z ofensywą latem. a oni też by się nie patyczkowali - dość, że już przed powstaniem zrobili kilka nalotów, które miały zniszczyć cele militarne, ale "nieftrafili" i poszło na domy.
poza tym, Niemiaszki nie musieli po powstaniu doburzać miasta. mieli tylko taki kaprys.

a pałac Daniłowiczów jest fajny. przebudowy i odbudowy swoja drogą, ale widać wciąż formę pańskiej siedziby sprzed mody na dwory.

lavinka pisze...

Dobra, dobra. Jakoś Paryża nie wysadzano kwartał po kwartale, kiedy Niemcy się z niego wycofywali. Wysadzanie Warszawy i wywózka ludności była zemstą za powstanie, do której zresztą Niemcy się otwarcie przyznawali. Zauważ, że innych miast tak nie niszczono, Kraków, Gdańsk, Poznań, Wrocław, w żadnym z tych miast nie było takich zniszczeń, bo nikomu nie zależało na ich niszczeniu.

Er pisze...

pani kierowniczko, ja to wszystko rozumie.
lecz:
w Paryżu też mieli powstanie, ale po pierwsze primo - z różnych względów, o których możnaby podyskutować przy nalewce babuni - nie wykonano rozkazu Hitlera zrównania tego miasteczka z ziemią.
po drugie, najbliższymi aliantami paryżan byli Amerykanie (no i dodatkowo Francuzi de Gaullea), którzy zbaczając ze swej drogi wykonali szybki i skuteczny rajd, który zakończył pieśń.
a więc, nadal można uważać, jak pisze IamI, że to Niemców należy winić za zniszczenia PO powstaniu, a nie powstanie.
po trzecie, Wrocław i Gdańsk i np. Nowy Dwór Mazowiecki (i Królewiec - zapraszamy na wycieczkę) były zniszczone w podobnym stopniu (odliczając warszawskie getto, gdzie nie zostało literalnie nic).
po czwarte wywózka ludności była na rękę Szwabom przystępującym do budowy Festung Warschau, więc nie tylko to zemsta.
itd. itd.

powtórzę: nie mamy pojęcia czy i jakie byłyby zniszczenia (i sana historia tego etapu wojny) bez powstania. słowo prawdopodobnie jest nieadekwatne, bardziej pasuje np. być może.

lavinka pisze...

No to sam piszesz, że były plany zniszczenia Paryża po powstaniu (o którym nie wiedziałam, pewnie dlatego, że Francuzi nie mają na jego punkcie takiego hopla jak my). Czyli jednak związek: powstanie-wysadzenie miasta w kosmos istniał. Co do zniszczenia innych miast, się nie zgodzę. Nie były wysadzane planowo kwartał po kwartale, tak jak Warszawa (wyjątek:getta). Były zniszczone nalotami i działaniami wojennymi. Wrocław był w dużo lepszej kondycji niż Warszawa, w której właściwie tylko na Pradze dało się mieszkać (po lewej stronie co prawda budynki stały, ale bez wody, prądu i kanalizacji). Zresztą właśnie przez to do dziś krążą legendy o wrocławskich cegłach, którymi odbudowywano Warszawę (oczywiście to bzdura, ale wzięły się właśnie z tego że Warszawa była w najgorszym stanie w porównaniu do innych miast i potrzeba było najwięcej środków na odbudowanie,przebudowanie i remonty).

Pewnie, że możemy sobie gdybać. Pewnie bez powstania Warszawa mogłaby być podobnie zniszczona. Ale ja coś czuję, że Niemcy uciekając przed wojskami radzieckimi nie mieliby tyle czasu, by wysadzić tyle ile wysadzili po powstaniu. Zresztą kilku budynków nie wysadzili właśnie dlatego, że planowali to w ostatniej chwili. Nie zdążyli. Gdyby powstanie nie wybuchło, wiele budynków nie zostałoby wysadzonych, bo do końca Niemcy czuli się dość pewnie. Nikt nie piłuje gałęzi, na której siedzi.

Sebik pisze...

Cóż, Francuzów niespełniony malarz nienawidził w inny sposób niż Polaków. Polacy to Słowianie czyli według niego podludzie a Francuzom do Słowian daleko no i grzecznie pozwolili Wehrmachtowi do Paryża wjechać a nie bezczelnie się bronili jak my...

lavinka pisze...

@Sebik: Trochę tak. Polacy w rozumieniu hitlerowców to był naród sługusów, niewolników. Zasługują by żyć, ale na nic więcej. To na pewno wpłynęło na wiele spraw. Bo to, że stawialiśmy opór chyba było do przewidzenia, inaczej atak nie byłby tak duży. Myślę, że to prędzej Francja ich zaskoczyła szybką kapitulacją (co innego sprzyjające im Czechy czy cicha solidarność Włoch). BTW my się może i broniliśmy, ale nasz kochany rząd zwiał na emigrację aż się kurzyło praktycznie od razu. Z połową arystokracji na czele (pewnie czuli oddech Stalina na plecach).

Sebik pisze...

Pani kierowniczko - było jak pani mówi! Mając do dyspozycji dane na temat naszego uzbrojenia Niemcy mogli rzucić 1/3 sił mniej. Chcieli nas podbić jak najszybciej ot co.

BTW - po co Bóg stworzył Włochów?
Żeby Francuzi mieli z kim przegrywać.

lavinka pisze...

Nie znałam tego dowcipu, dobre ;)

Wiesz, na temat inwazji mam swoją prywatną teorię, którą opieram jednak na intuicji jeno. Otóż zupełnie prywatnie uważam (nie narzucając nikomu swojej woli i nieomylności), że atak na Polskę był tak naprawdę pokazem siły. Rodzajem defilady, która miała przestraszyć cały świat, w tym oczywiście Stalina. Bo umówmy się, Polska była tylko krótkim przystankiem, celem było to samo co w przypadku Napoleona - Moskwa. Tyle, że ta defilada nie wyszła, w końcu i tak całkiem długo się broniliśmy. :)

Er pisze...

jeśli mamy gdybać, to GDYBY Ruskie weszli do Warszawy tak szybko, jak Amerykanie do Paryża, to też nie byłaby tak zniszczona. Gdyby Niemcy postanowili się bronić a nie wycofać, byłaby zniszczona jak Stalingrad.
czy we Wrocławiu latem 1945 był prąd, woda i kanalizacja?

mam wrażenie, że upraszczasz tu zbyt złożone sprawy.
np. wyjście rządu z kraju nastąpiło po 17.IX, też nie mam siły teraz pisać, jakie przesłanki PRAWNE po temu zaistniały i jakie pozytywne były tego konsekwencje.

w ogóle taktyka obronna uzgodniona z aliantami była taka, że wojsko polskie daje się zepchnąć na Pokucie, wiążąc duże siły Niemieckie (miało to się stać w ciągu tygodnia - dwóch), po to, by Fr i Ang uderzyli bezpośrednio na Niemcy. ale wiadomo jak było.

proszę też o nazwiska arystokratów, którzy "zwiali" w 1939. Tuwim? Wańkowicz?

lavinka pisze...

@Er: Wiesz, nie chcę generalizować, ale nie porównuj proszę stanu Wrocławia do stanu Warszawy, bo po prostu mijasz się z prawdą. Nikt Wrocławia planowo nie wysadzał w powietrze. Poza tym nie wiem dlaczego twoje gdybanie jest lepsze od mojego gdybania. Każde ma swoją wersję i swoje argumenty. Nie chcę się kłócić, zaznaczam tylko, że powstanie w dużej mierze przyczyniło się do planowego wysadzania Warszawy. Hitlerowcy wysadzili by dużo więcej (uwaga, będzie znów to słowo), GDYBY nie bliskość wojsk radzieckich i brak czasu w związku z tym. Takie mam zdanie i nie zmienię go tylko dlatego, że Twoje "gdyby" jest wg Ciebie ważniejsze :)

Er pisze...

ja też nie chcę się kłócić, tym bardziej, że to mało sprzyjające warunki - proponuję kontynuację przy następnej okazji w realu ;-)

nie neguję, że powstanie się przyczyniło (i że gdyby Niemcy mieli jeszcze rok, byliby pewnie bardziej skrupulatni, choć 4 miechy to i tak kawał czasu), tylko nie możemy mówić, że gdyby go nie było, to zniszczenia byłyby PRAWDOPODOBNIE mniejsze - bo wówczas nie powtórzyła by się sytuacja ze stycznia 1945.

myślę, że Królewiec da się porównać z Warszawą, jeśli chodzi o stopień zniszczenia, a nawet ją przerasta.

pozdrawiam, eot (na razie?) ;-)

H_Piotr pisze...

Przede wszystkim Niemcy bronili się dużo zacieklej na froncie wschodnim, niż na zachodnim, bo dużo bardziej bali się odwetu Armii Czerwonej za to, co zrobili Rosjanom (i innym nacjom na wschód od Odry) w latach 1941-45.

Myślę, że Warszawa i tak byłaby zniszczona.

Sebik pisze...

Gdybanie pozostawmy historykom fantastom a jeśli chodzi o zniszczenie Warszawy to i tak miała zostać zniszczona. O tym można sobie poczytać na Wikipedii. Polska miała być nową przestrzenią życiową dla Niemców. Po jej zdobyciu Adolf chciał robić rajd do Hiszpanii ale, że zabrakło mu ropy zamachnął się i na Józefa Wissarionowicza...

A jeśli chodzi o to co mówi Hrabia no to fakt, Rosjanie nie mieli litości dla żołnierzy Wehrmachtu ani SS.

Er pisze...

i vice Wersal.

a teraz popodziwiajmy popiersia władców.

Witold Wiszniewski pisze...

..., albo lepiej nic nie napiszę.

Marcin pisze...

Popieram pomysł Marcina.

weldon pisze...

Gdyby nie Powstanie, to przez komory KL Warschau, zamiast 200 tysięcy, przeszłoby założone przez Hitlera 500 tysięcy warszawiaków, a naziści tylko wprowadzali w realizację kolejne punkty Planu Pabsta, w którym nie było miejsca na takie duperele, jak zabytki dziedzictwa narodowego Polaków, typu pałace czy Zamek Królewski.
Plan powstał już w '39 roku, a więc na długo przed Powstaniem (tak samo zresztą, jak plany rabowania polskich muzeów i skarbów dziedzictwa), więc można by rzec, że powstanie było próbą ratowania (w pewnym sensie udaną - patrząc z pozycji tych 300 tys. ocalonych na przykład)zarówno kilkuset tysięcy pozostałych przy życiu warszawiaków oraz tego, co nie zostało zniszczone w czasie nalotów i okupacji. Też.

Ale to takie moje skromne zdanie na temat tego, że zniszczono by tylko getto ;)

lavinka pisze...

Ja mam swoją wersję gdybania, wy swoją i luz :)

H_Piotr pisze...

Piszesz: "Nikt Wrocławia planowo nie wysadzał w powietrze."

Oczywiście robili to (i pewnie robią do dziś) źli warszaffiacy.

lavinka pisze...

No tak, a jak wysadzili, to wywieźli cegły i zbudowali Starówkę :)

H_Piotr pisze...

Starówkę i Nowówkę i Muranów, Mirów, Mokotów, Żerań i starczyło jeszcze na ścianki działowe do Ursynowa.

Prześlij komentarz