Aktualności

Blog jest aktualizowany rzadko, ponieważ nieczęsto bywam w Warszawie. Ale czasem coś wrzucę.

poniedziałek, 30 stycznia 2012

=== Krótka wizyta w Muzeum Powstania i przypadkowe spotkanie ===

Głównym celem wycieczki miała być skrzynka na terenie Cmentarza Żydowskiego. Ale że otwierają go o 11, Tomi wymyślił w niedzielny poranek, że wpadniemy na chwilę na teren muzeum Powstania Warszawskiego, by obejrzeć bunkier (typu Tobruk) i przy okazji spróbować znaleźć pewnego geokeszerskiego multaka. Odnalezienie bunkra na miejscu okazało się trudniejsze niż początkowo zakładaliśmy. Kiedy zwiedzaliśmy plac, w oddali dostrzegłam rower z sakwami. W tym samym momecie zauważył go Tomi. Oho, cyklista na horyzoncie, idziemy się przywitać. Okazało się, że cyklistą okazał się być Włoch - Davide (Cyklisto Italiano), który od dwóch miesięcy podróżuje rowerem po Europie (czasem trochę podjeżdża pociągiem, w Polsce odwiedził m.in. obóz koncentracyjny w Treblince). Dokładna relacja ze spotkania jest u wujka Tomiego zza miedzy, a poniżej w wielkim skrócie efekt wizyty i kilka zwiastunów następnych wpisów. Może kiedyś dotrzemy do wnętrza muzeum. :)

Spotkanie cyklistów


Widok ogólny z placu na muzeum, do którego nie weszliśmy, bo nie było czasu.



Wpis o Kubusiu, ale zupełnie niepuchatkowym, będzie później.



Będzie też o graffiti



A oto sam bunkier, który nareszcie udało się odnaleźć w najciemniejszym zaułku. Niestety kawałek go od spodu podbetonowali, moim i Tomiego zdaniem można to było rozwiązać w ciekawszy sposób.




A oto kawałek specyfikacji bunkra Ringstand 58c (tylko lustrzane odbicie)



Oraz tabliczka na bunkrze muzealnym



Naprawdę dużo zdjęć bunkra u Tomiego/Meteora. :)

25 komentarze:

Vojtek pisze...

Lavinko!
Wpadłem od razu. Gratuluję. Pozdrowienia dla Was i dla Włocha. Moja rodzona siostra mieszaka we Włoszech na stałe. We Florencji.
Trudno, żebyś nie wpadła na kogoś takiego jak Ty jesteś w ciągłym ruchu!
I fotki z muzeum bardzo dobre.
Powinnaś dawać przykład jak żyć aktywnie. A właściwie DAJESZ PRZYKŁAD:)
Pozdrawiam serdecznie Vojtek

lavinka pisze...

Vojtku, coś mi ostatnio blogger szaleje i czasem połyka komcie. Twój ewidentnie połknął, ale powiadomienie na mejla mi na szczęście przyszło, więc dodałam jego treść z nielogu. Zmienię komcie na wyskakujące w okienku, może nie będzie problemów. To już kolejna taka sytuacja (niedawno tak połknęło komć Hrabiego).

A co do ruchu, to niestety nie mam go ostatnio tak dużo jak lubię. Kondycja spadła i ubiegły weekend mocno mnie wymęczył. Ale było warto!

lavinka pisze...

Wróć! Dogrzebałam się w bloggerze do komciów zablokowanych. Nie mam pojęcia, czemu blog uznał Was za spamerów. Poszły wszystkie zaginione komcie. Teraz już wiem, by sprawdzać spam. No co za głupie bydlę, ten blogger!

wariag1958 pisze...

Italiano, Tobruk, nooo... ładnie się sytuacja rozwija ;)

Grzegorz Różycki pisze...

sie człowiek rozleniwia po tych wpisach...wszystko wiadomo, wyjśc sie z domu nie chce a i pogoda sprzyja czytaniu blogów.

Er pisze...

Włochowi współczuję, że jeździ w taki mróz (zwłaszcza, że to Włoch).
a naszej ojczyźnie tego, że największą atrakcją turystyczną są byłe obozy zagłady.

lavinka pisze...

Takie nasze zezowate szczęście, że jak się co zachowało, to w większości u nas (jest chyba jeszcze trochę w Austrii). :/

wariag 1958 pisze...

@WPICity - no tak, śniegu po pachy, minus 23, a Tobruk... "daleki jest świat"
@lavinka - u nas było niestety najwięcej, toteż najwięcej się zachowało. Dodałbym jeszcze Dachau w RFN.

Witold Wiszniewski pisze...

Z bunkrem Ci do twarzy ;-)

Er pisze...

Dachau to obóz koncentracyjny nawiasem mówiąc.

lavinka pisze...

Nu. I Matthausen, Gusen.

wariag 1958 pisze...

@Er - a jest jakaś różnica między obozem koncentracyjnym a obozem zagłady? Przecież w 1944 w Auschwitz całe transporty z rampy szły prosto do komór gazowych choć był on KL.

Marcin pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Marcin pisze...

Wydaje mi się, że twierdzenie, jakoby największą atrakcją turystyczną naszego kraju są byłe obozy zagłady, jest lekką przesadą.

Ale ja się nie znam.

lavinka pisze...

Ja wolę bunkry, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdego to kręci. Może kogoś kręcą obozy? Jego sprawa, nie?

wariag 1958 pisze...

@lavinka - może ktoś szuka śladu po swoich przodkach i obóz to jedyny ślad? Dla nich to nie atrakcja zapewne ale wewnętrzna potrzeba.

lavinka pisze...

@Wariag: Wiesz, dla Włocha to po prostu historyczne miejsce. Tak jak dla nas np. cmentarz w Verdun. Chyba wolę, by odwiedzali toto niż tylko trakt królewski w Warszawie. I kupowali oscypka w Zakopcu.

Er pisze...

Wariag -> bo Auschwitz przy okazji był i obozem zagłady (konkretnie: Birkenau). różnica jest. właściwie taka, jak w samej nazwie. z obozu koncentracyjnego można było np. być zwolnionym.

wariag 1958 pisze...

@lavinka - no, niekoniecznie. Byli Włosi, którzy ginęli w obozach. Niemcy po 1943 traktowali Włochów jako zdrajców. W Skierniewicach np w koszarach był obóz dla jeńców włoskich, którzy byli brutalnie traktowani, głodzeni, a nawet rozstrzeliwani. Nie jest wykluczone, że część z nich (zwłaszcza żydowskiego pochodzenia) mogła trafić do Treblinki czy Auschwitz.

lavinka pisze...

@Wariag: W obozach byli i Niemcy, np. bardzo dużo homoseksualistów.

Sebik pisze...

Tak przy okazji to bardzo ładne zdjęcia.
Pozdrawiam

Robert Trzciński pisze...

E, nie no, ciekawe... Ja nigdy po terenie Muzeum PW nie chodziłem od "tak o". Ten bunkier fajny! :)

wariag 1958 pisze...

W latach 80-tych spotkałem w Oświęcimiu Greka, który szukał śladów po swoim ojcu. Gdy mu powiedziałem, że prochy z krematorium wsypywano także do rzeki usiadł nad Sołą, modlił się i zaczerpnął z niej wody do miniaturowej amforki. Wierzył, że jakaś cząsteczka jego ojca w niej się znajduje.

Pim pisze...

Jako pokoleniowy "starszak" pamiętam "stare" lotnisko krajowe na Okęciu (taki barak), gdzie była mapa Polski na której zaznaczono dwie rzeczy: parki narodowe i obozy koncentracyjne...To tak tytułem komentarza.
To co mnie zawsze wzrusza to nazewnictwo naszych ulic. Kiedyś z Agnieszką zabawiliśmy się w wymyślenie najbardziej fajniej martyrologicznej nazwy, łatwej do zapamiętania, wygodnej do pisania, do korespondencji itp...wyszło nam tak:
"49 bohaterskich zuchów bestialsko zamordowanych przez hitlerowskich oprawców w Gdyni"....

lavinka pisze...

Ja ten barak pamiętam jak przez mgłę, mapy niestety nie. Raz nas przegonili wycieczką, w pamięci został jeno huk i widok silników ruszającego do startu samolotu. I jak nam pozwolili posiedzieć w samolocie, który niestety nie odleciał. Wtedy jeszcze się nie bałam latać. ;)

Prześlij komentarz