Aktualności

Blog jest aktualizowany rzadko, ponieważ nieczęsto bywam w Warszawie. Ale czasem coś wrzucę.

niedziela, 8 stycznia 2012

== 3 kroki od miasta w mieście - ROD* Dw. Gdański ==

Czy można odejść trzy kroki od miasta w środku miasta? Ano jednak można. Ogródki działkowe przy Słomińskiego kurczą się i kurczą od końca lat 90. Poniżej ostatni bastion, wciśnięty między jedną luksusową mieszkaniówkę a drugą.
* ROD - Rodzinne Ogrody Działkowe






22 komentarze:

Sebik pisze...

Jeszcze troche i będą tu rodzinne apartmą.

rmikke pisze...

Tu jest taki całkiem dziki kawałek... http://u.42.pl/2Hzd
...i nawet jakiś cache znajdziesz (plecak LANcastera)

AniaBł. pisze...

No właśnie, pewnie już długo nie pociągną... A szkoda.

Marcin pisze...

No niestety, też mam nieodparte wrażenie, iż kariera instytucji pt "ogródki działkowe" się kończy. To samo zapewne czeka te w okolicy lotniska Bemowo i Powstańców Śląskich.

A swoją drogą to są przepisy, regulujące, jak ma wyglądać domek działkowy i czym ma się różnić od mieszkalnego. Widać w wielu przypadkach, że nieco są one nagięte. Dopiero będą jaja, jak się okaże, że trzeba rozpirzyć domki, które tak naprawdę są całorocznie zamieszkałe a nie letniskowe.

lavinka pisze...

Marcinie, jako że należę do grona działkowiczów, znam statut i byłam na szkoleniu, powiem Ci, że Twoja wiedza jest troszku nieaktualna. Jest ustalona powierzchnia maksymalna altany(25 w mieście 35 poza miastem)i wysokość z podziałem na dom z dachem jednospadowym i dwuspadowym(dwuspadowy może być wyższy). Reszta to odległości od granicy działki, ale tutaj można dogadać się z sąsiadem. Tutejsze domki na bank je spełniają, są grubo poniżej maksimum.

Instytucja RODów trzyma się całkiem nieźle. Oni tam mają walne zjazdy delegatów. Wiesz co to oznacza? ;) Na Bemowie mieszkają emerytowani wojskowi na przykład. Wbrew pozorom oni maja całkiem sporą władzę ;)

weldon pisze...

W okolicy Powstańców Śląskich, jest lotnisko Babice, tak gwoli ścisłości ;)

A te ogródki za Kerfurem, to się trzymają równie mocno jak ma teściowa ogródek tam posiadająca :D

lavinka pisze...

Zdecydowanie. Jeśli zlikwidowano jakieś ogródki to dlatego,że ludzie sami je opuścili a na ich miejsce wprowadzili się rumuńscy cyganie lub bezdomni i strach było tam chodzić, nawet samym najemcom.

I am I pisze...

Nigdy nie rozumiałem instytucji ogródków, więc w sumie jest mi to obojętne - pewnie jak za 20-30 lat wymrą obecni posiadacze, to i ogródki stracą rację bytu.

ikroopka pisze...

U nas działkowcy usiłowali zablokować konserwację wału przeciwpowodziowego na Kozanowie, 'strategicznego' dla tej części miasta...

Sebik pisze...

Jako mieszkaniec podwarszawia nigdy nie rozumiałem potrzeby i chęci posiadania ogródka działkowego no ale co kto lubi. Niemniej jednak ogródki stanowią przyjemną odskocznię od blokowisk i apartamąą i szkoda, że znikają z warszawskiego krajobrazu.

lavinka pisze...

Moje dzieciństwo upłynęło w jednym z takich ogródków i było bardzo fajnie. Mieliśmy swoje warzywka i owoce, wreszcie swój kawałek trawnika. Teraz mam swoją działkę, trochę brak mi na nią czasu, ale nie spuszczam z ceny sprzedaży, bo za darmo jej nie opchnę (a w sumie nie chcę opchnąć w ogóle). No i trochę mam sentyment ;) Dla blokersa bez rodziny na wsi działka to bardzo, bardzo dużo. I nie zamierzam wymrzeć przez najbliższe 20lat. Teraz tylko 50% zajmowane jest przez emerytów. Reszta to ludzie młodsi, serio, serio :)

meteor2017 pisze...

A ja w zasadzie na działce się wychowałem i bardzo przyjemnie ją wspominam, jako dzieciak znaczną część lata spędzałem na działce pod Żyrkiem :-) Czasem fajnie tak pogrzebać w ziemi, a jak zaczynały dojrzewać owoce i warzywa, to żyć nie umierać :-) Jak wspaniale smakuje marchewka prosto z ziemi, albo groszek ze strąka (problem w tym, że w pewnym momencie zaczęli sprzedawać nasiona ciut innego groszku z mniejszymi strąkami, który mi nie smakował).

Marcin pisze...

Lav, dzięki za apdejt. To się faktycznie pozmieniało, bo pamiętam, że status głosił iż gabaryty domu oraz inne jego cechy stanowią o charakterze zabudowy. No ale ja w tym nie siedzę na bieżąco.

Nie miałem nigdy takiej "typowej" działki w mieście, o czym już kiedyś pisałem u siebie. Nadmienię tylko, iż mój ś.p. pradziadek kupił przed wojną dom, który teraz należy do jakichś siedemdziesięciu osób a ja nie chcę mieć z tym nic wspólnego. W każdym razie dla mnie "wyjazd na działkę" był zawsze wyjazdem poza miasto, na wieś, często z koniecznością noclegu, a działki takie jak te, były mi obce ideologicznie.

Pamiętam jeszcze ogródki działkowe w miejscach, gdzie dziś stoją bloki na Bogusławskiego (był tam dobrze zaopatrzony sklep "Sadzonka") oraz tam, gdzie dziś jest Leclerc.

lavinka pisze...

Sadzonkę pamiętam, dobre narzędzia tam mieli. Był jeszcze sklep na Kasprowicza, obydwu już nie ma.

Er pisze...

za młodu byłem zaciekłym wrogiem działek w mieście, że niby ile to wspaniałego miejsca się marnuje pod wizjonerskie założenia urbanistyczne, ale trudno pokonać mafię działkowców.

dziś, w epoce "Mariny Mokotów", zmieniłem moje zapatrywania o 540 stopni. i z czułością zapuszczam się czasem w siatki działkowych alejek istniejące jeszcze to tu, to tam w naszym mieście.

stare warsztaty samochodowe itp. badziewie też kocham.
;-)

lavinka pisze...

Wiesz, oryginalnie większość była zakładana na przedmieściach(w Żyrku np. dalej tak jest, bo miasto rozwija się bardziej na północ niż na południe), nie ich wina, że je miasto wchłonęło :)

Rock 60-70 pisze...

Nigdy nie miałem działkim, więc słabo się w tym temacie orientuję. Niestety większość miastowych działek nie prezentuje się najlepiej (np. koło metra Racławicka albo w okolicach Grójeckiej blisko Al. Krakowskiej). Ale zdarzają się wyjątki wśród tego typu działek, chociażby na Żoliborzu, które uważam za urodziwe i dobrze utrzymane.

Er pisze...

no wiem, bo spora ich część ma rodowód przedwojenny i związany z ruchem spółdzielczym. a gdzie miałyby wówczas w mieście powstawać? na Nalewkach róg Gęsiej?

Vojtek pisze...

Hej Lavinko!
Przechodziłem tędy wielokrotnie. To oaza w środku miasta. I dostarczycielka tlenu:)
Zniknie to wszystko i śladu nie będzie. Pozostanie stal, beton i samochody.
Super fotki.
Pozdrawiam Vojtek

I am I pisze...

Nie lubię miejskich działek z powodu zamknięcia terenu. Park w tym miejscu - o, to jestem za w 100%!
PS 1. O badziewiu wystawianym zwykle na tych działeczkach to już nie wspomnę - jakieś pokrzywione kioski kryte papą i inne wspomnieniowe instalacje. Nie powiem, swój urok toto posiada, ba - zdarzają się porządnie utrzymane działki, ale nie poradzę - nie lubię i już.
PS 2. Ja tam na podwórku chowany całe życie, też bez rodziny na wsi i jakoś mnie nigdy nie ciągnęło do ziemi (i zielska w szczególności). Zresztą nawet na wakacje jeździmy zwiedzać miasta - widać już takie zboczenie ;)

lavinka pisze...

O, zdecydowanie wolę zadbane działki od niezadbanych. U nas na działkach (pod Łomiankami) jest nawet przepis, który pozwala odebrać najemcy działkę, jeśli się nią w odpowiedni sposób nie zajmuje. Co roku kilka działek tak wchodzi ponownie do "obiegu". Także sporo zależy od zarządu. Jesienią i zimą żadna z działek nie wygląda za dobrze (jak i każdy ogród). Co do bud z dykty, to trudno inwestować w coś porządniejszego, jeśli w każdym momencie działka może zostać sprzedana deweloperowi, i to akurat rozumiem. Moje działki mają o tyle fart, że są w planie zagospodarowania zapisane jako teren rekreacyjny. Zresztą leżą na terenie lekko podmokłym, częściowo na Rurociągu Przyjaźń (co wyszło przypadkiem dzięki panom którzy przyszli go remontować) i nie bardzo są tam warunki do zabudowy. I dlatego sporo ludzi buduje sobie tam nawet murowane domy. W albumie 3 kroki od miasta jest sporo zdjęć z moich działek. Chyba tylko toaleta woła o pomstę do nieba, ale mało kto z niej korzysta (my np. mamy własną turystyczną/ekologiczną).

H_Piotr pisze...

Moje działki z dzieciństwa to te z Odyńca - obecnie niemal środek miasta. Wolę je, niż zabudowę biurowo-usługową (czyt. banki).

Prześlij komentarz