Kolejny wpis akcyjny na przestrzeni wielu lat. Ile to już czasu minęło, odkąd kursowałam pomiędzy dwiema knajpami (spotkanie po latach z kumplami z podstawóki w Arsenale kontra pierwsze spotkanie GTWB w kanjpie przy Długiej). Blog się postarzał, zmienił platformę, chyba z pięć razy zmieniał wygląd. Nadal czuję, że jest moim cichym pustym zakątkiem. Ale akcja zobowiązuje pokazać jakiś fragment Warszawy.
Po przegrzebaniu się przez moje archiwum wynalazłam wczesnowiosenne zdjęcia kamienic, a może półbloków... no powiedzmy budynków stojących wzdłuż Madalińskiego. Zdjęcie jednak robiłam od podwórka, na które wbiłam się (dzięki uprzejmości Hrabiego) od ulicy Kieleckiej. O dziwo nie było tu domofonu. Płot skutecznie ogranicza zakusy parkujących gdzie się da. Chyba jesteśmy na nie skazani, dopóki Polacy nie nauczą się szanować wspólnej przestrzeni.
8 komentarze:
"O dziwo nie było tu domofonu." - bo to nie teren kamienicowy, gdzie wszystkie obszczymurki załatwiają swoje potrzeby.
Ale brak domofonu chyba nie oznacza, że to teren bardziej dostępny, a raczej wręcz przeciwnie ;)
Na Starym Mieście znalazłem kilka takich miejsc. Gorzej, że ze dwa razy udało mi się tam wejść, a kłopoty zaczęły się przy wychodzeniu :)
Faktycznie, pustawo. Bloków dostawić, to się dogęści!
@Weldon: "O dziwo" oznaczało, że do tej pory trafiałam głównie na płoty z domofonem, np. na Żoliborzu bardzo powszechne. Marcin ma rację, to zapewne zależy od typu mieszkańca.
@I am I:Wyciąć drzewa i zrobić parking ;)
Spoko, inwestorzy już mają chrapkę na działkę po drugiej stronie ulicy.
O, niedaleko mieszkałam przez jakiś czas. Dziś te rejony są chiche niemal wyłącznie od strony podwórka..
Domofony, sekuritatetes, ekrany akustyczne, kamerowanie, płoty. Za kilka lat wszędzie będzie ... "Jak tu pusto, jak tu cicho."
Prześlij komentarz