Lavinka wymyśliła sobie,że pojedzie do lasu korzystając z okazji
zniesienia zakazu tamże. Docelowo był Kampinos(choć do niego wjechać) a
po drodze co by było ciekawiej lasy Bemowa w okolicy góry śmieciowej i
dalej na wschód.
Wszystko byłoby ok, gdyby nie to że lavinka pojechała na skróty i
dotarła do... poligonu wojskowego, a właściwie jego ruin. Świnie, na
mapie nie było ni dudu. Trzeba objechać... i co? Mała scieżynka
zamieniła się w las pokrzyw, połamanych gałęzi i drzew, rowu z
wodą(sforsowanego bez wodowania suchą stopą i mokrym kołem) a na
koniec... gęsty iglasty las.

Tak, przez ten rów z wodą trza było się przeprawić z rowerem.
Tu się lavinka poddała i znalazłszy dziurę w płocie poligonu
grzecznie dojechała do rogu by już przyzwoitą ścieżką waląc twarzą o
gałązki dotrzeć do... śceżynki szerokiej na metr. A teraz w lewo czy w
prawo? Mapa rzekła,że chyba w prawo, ale jakby co to to ona nie wie. To
pojechaliśmy w prawo, co było robić, zresztą słusznie. Z lasu
wyjechałam na Lathorzew,dalej Stare Babice i postój przy sklepiku po
bułeczki(na postój i ławeczkę),w brzuchu zaczynało burczeć. No dobra to
gdzie ta ławeczka? Pojedziemy - znajdziemy. No... nie bardzo.... Stare
Babice zniknęły za plecami, Lipków, brzeg Hornówka(już z powrotem leśny)
Izabelin... a tu żadnej ławeczki! Wreszcie odnalazłam ją, gdzieś na
czerwonym szlaku na wysokości Lasek.
Ocierałam się o wjazd do Kampinosu, wreszcie porządnie tym czerwony szlakiem nim jechałam.
Zaliczony, takoż bułeczka z ziarenkami i serek w plasterkach, który
otworzyć było trzeba kluczem od zapinki-taki mocny był ten plastik :)
Zdjęcia z wycieczki po lasach podwarszawskich (oraz inne wcześniejsze) w albumie
LAS