Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać od myśli, co by było, gdyby wydać teraz płytę - Mietka właśnie - ze zdezelowanym samolotem na okładce i tytułem, wziętym z piosenki: "W kalendarzu jest wciąż taki dzień, przeznaczony wyłącznie dla Ciebie". TVN24 posikaliby się ze szczęścia, mając materiał do robienia sensacji na najbliższe pół roku.
Z nie własnej i przymuszonej woli spędziłem 2 lata w tych koszarach... Dziekuję za zdjęcia, wspaniała robota, podziwiam. Warto także zobaczyć przykoszarowy poligon na tzw Zwierzyńcu (strzelnica, wartownia, pozostałości magazynów amunicji). Pozdrawiam
Mój skierniewicki wywiad donosi, że jedynie paintballowcy bawią się tam w wojsko (symptomatyczne dla tych, którzy tęsknią za wojskiem, choć nigdy nie mieli z nim do czynienia) :-) Na zwierzynieckim poligonie latem 1979 roku kręcone były sceny batalistyczne do filmu "Polonia Restituta". Na tymże poligonie dożywał swoich ostatnich dni autentyczny Rudy 102. Biedaczek był już cały okopcony ponieważ ćwiczylismy na nim .... napalm.
Najstarsze napisy na murach magazynu mundurowego wyryli sztykami żołnierze carskich pułków : 31 Aleksiejewskiego i 38 Tobolskiego Pułku Piechoty. W pułkach tych służyli także żołnierze z guberni kaukaskich. Trzech z nich (Antonianc, Agasianc i Chudianc) jest pochowanych na starym skierniewickim cmentarzu przy kościółku św. Stanisława.
O pułkach Tobolskim i Aleksiejewskim wiedziałam, dało się wyguglać to i owo(więcej guglał Tomi), o kaukaskich mniej. Cmentarz o którym piszesz mijałam parę razy, ale jakoś tak pechowo, że a to była msza, a to było za ciemno. Zajrzę przy okazji na wiosnę. Za to byłam na Strzelbie, tam też sporo żolnierzy pochowanych.
Sorry, może nieprecyzyjnie sie wyraziłem. Nie było tam pułków kaukaskich, tylko w aleksiejewskim i tobolskim służyli żołnierze pochodzący z guberni kaukaskich. Jak juz będziecie na tym cmentarzu zwróćcie uwagę na nagrobek Marii Jefremowej, żony podpułkownika 170 Ostrołęckiego Pułku Piechoty. Zmarła w 1892 a mąż kazał wyryć na nagrobku piekny, wzruszajacy wiersz. Nazwanie żony "przyjacielem" bądź co bądź częstym nie jest :-) - jak to zrobił podpułkownik Jefremow. Pozdrawiam i życzę nowych odkryć geokeszerskich... PS. Na Strzelbie jest pochowana cała załoga z czołgu, ktory stoi obok dworca kolejowego. Spłoneli w czasie walk o miasto w styczniu 1945. Stało sie to tuż obok bramy koszarowej
Jestem Ci naprawdę wdzięczna za te informacje. Groby żołnierzy z II wojny widziałam, ale że to była załoga czołgu obok dworca, to już nie miałam pojęcia. Musze popatrzeć na fotki czy jest tam opis, że to byli czołgiści. Cmentarz przy kościele zwiedzę dokładnie na pewno, prawdopodobnie gdy się zrobi ciepło, ostatnio coraz gorzej znoszę zimno :)
Ja na odwrót - właśnie wróciłem z torfowiska, utytłany w błocie. Gdyby był śnieg, to co innego. Więc w sumie śnieg i zimno to jest to, ja jestem jeszcze z "zimnego wychowu". Wiadomości o czołgistach mam od kolegi ze Skierniewic, a co do historii armii carskiej to polecam rosyjski portal militarny regiment.ru. Jest rewelacyjny, przy metryczkach niektórych pulków dołączone są nawet ... marsze pułkowe. Jak sie zna bukwy mozna poczytać, ze zrozumieniem niestety gorzej :-)) Podziwiam Was za te pasję, myśmy też z naszą paczką robili coś podobnego, baaaardzo dawno temu... Kazimierz
Naszą pasją jest również geocaching, tzn zabawa polegająca na ukrywaniu małych skrzynek ze skarbami w ciekawych miejscach. Dzięki temu można pokazać tego typu obiekty innym geokeszerom(zabawa polega głównie na szukaniu tych skrzynek, ale od czasu do czasu zakłada się też własne) i opisać historie w pigułce(lub podlinkować do dobrego źródła). W poszukiwaniu informacji o garnizonie znaleźliśmy sporo serwisów militarnych oraz grawerskich(dzięki temu mamy sporo fotek znaków poszczególnych pułków), nie szukaliśmy jednak w rosyjskojęzycznych. Zresztą nadal dużo nie wiemy. Na szczęście Tomi trochę zna rosyjski, więc "czcionka" nie jest dużą przeszkodą. Każdy link będzie pomocny. :)
A, w międzyczasie Tomi odpisał, że ma jakieś zdjęcia grobów na strzelbie z czołgistami. Na czołgu też jest tablica, więc trochę podejrzewał, że to ci sami, ale nie miał pewności. :)
Zapomniałem Ci napisać o tragedii, która wydarzyła się w "willi pułkownikowskiej". Opowiedział mi o niej były oficer 26 pułku artylerii lekkiej por. Witold Domański z W-wy (od kilku lat niestety nieżyjący, korespondowałem z nim kilkanascie lat temu). Otóż w 1937 roku zostały w niej zamordowane żona, służąca i 2-letnia córeczka pułkownika Stanisława Kozickiego. Był on dowódcą 26 Dywizji Piechoty w Skierniewicach. Sprawcą był niezrównowazony psychicznie ordynans pułkownika. Pan Domański był w tym dniu oficerem dyżurnym pułku i był w tej willi zaraz po zbrodni. Ordynans zdezerterował i został osaczony w swoim domu rodzinnym. Popełnił samobójstwo. Za moich czasów (tj 1977-1979) w koszarach stacjonował 2 Berliński Pułk Zmechanizowany (tzw kościuszkowcy, żółte otoki). Byłem na batalionie szkolnym, gdzie skoszarowano tzw element amilitarny. Były to chłopaki po maturze albo tzw "wypędki" z I, a nawet II roku studiów. W sumie towarzystwo z fantazją :-) Kazimierz
Ad cela nr 4 - w tym internet też Ci zapewne nie pomoże:-). W tym budyneczku miescił się areszt (zwany "anclem pod kasztanami") na prawo od wejścia. Po lewej była wartownia. Gdy mielismy wartę a ktoś ze znajomych kumpli przebywał w anclu melinowaliśmy dla nich papierosy. Zazwyczaj za rurą nad wejsciem do ancla. Profos (ksywa "Sasza") wyczajał niestety nasze skrytki po kilku dniach. Ciągle musielismy kombinować nowe - coś a la geocaching, prawda? Przycze były wówczas składane i w ciągu dnia przymocowywane do ścian. Profos Szsza często polewał je wodą, aby sie nie rozeschły (razem z delikwentem zazwyczaj na kwadrans przed pobudką). Batalion szkolny miescił sie w budynku, który obecnie adaptowany jest na uczelnię. Willa prawdopodobnie została wzniesiona za czsów carskich. Tradycją "aleksiejewców" była defilada od koszar do willi. Prezentowano się pułkownikowi Lebiediewowi i jego rodzinie. Na stronie www.skierniewice.24 pl w fototece skierniewickiej jest nawet fotografia takiej defilady.
Teraz prycze są wmurowane, ale w ścianach nadal są wnęki na nie, domyśliłam się, że kiedyś się je składało. Dziś nawet stołki w pryczach są wmurowane. Co za okropność! ;)
Cieszy mnie, że budynki pomału są remontowane, co prawda nie odpowiada mi kolorystyka(zieleń+brąz okien)ale grunt, że ktoś o nie dba. Inaczej ruina murowana w ciągu 5 lat. W budynku Klubu Garnizonowego(najbliżej dawnej cerkwi) stropy nad ostatnim piętrem są mocno przegniłe i chodzenie po strychu jest coraz bardziej ryzykowne. Na terenie prócz ciekawej kotłowni znaleźliśmy kilka magazynów podziemnych(chyba na paliwo sądząc po zapachu), jakąś remizę i warsztaty. Najbardziej ciekawi mnie ceglany budynek, w którym znaleźliśmy sporo sprzętu typu maski gazowe, pojemniki itp. Chodzi o coś przy ulicy 1maja, tuż przy siatce. Z góry ziemia, od przodu tylko wejście, żadnych okien... dziwne miejsce.
Takie kanony kolorystyczne królują także w moim świątobliwym (a jakże!) i Boguojczyźnianym grajdołku zwanym Nowy Targ. Najgorsze że na potęge dewastuje się u nas lasy i wycina stare, piękne drzewa. Miałem obok osiedla piekną alejkę obasadzoną brzozami, modrzewiami, świerkami. Kilkanaście dni temu poszły pod topór, alejka rozryta koparkami, hałdy ziemi - będzie tam teraz salon Citroena. Szlag trafił moje miejsce na wieczorne biegi i gimnastykę. Ale ad rem... W budynku Klubu Garnizonowego dawniej były skoszarowane kompanie logistyczne i kompania czołgów. Na dole była sala gimnastyczna. Zbiorniki znajdowaly sie na ścisle strzeżonym terenie (tzw MPS). Okresowo były inspekcjonowane przez oficerów radzieckich z jednostki "sajuzników" w Puszczy Mariańskiej. Były też dwa podziemne schrony (jeden koło magazynów MPS, drugi koło izby chorych).Koło warsztatów były też garaże czołgowe, transporterów opancerzonych (tzw SKOT) oraz taboru ciężarowego. Tam trepy z logistyki smolili gorzałę aż miło ( bo z dala od sztabu i "wierchuszki" pułkowej). Ten ostatni budynek to chyba tzw magazyn obrony przeciwchemicznej.Niestety nie bylem tam chyba nigdy ponieważ ćwiczenia o-p-chem mielismy na poligonie na Zwierzyńcu (czyli w miejscu które Wam polecam). Tam też powinniście natknąć się na ciekawe obiekty o podobnej konstrukcji, o ile się uchowały do dzisiaj. Wiele obiektów na terenie koszar było "utajnionych" i żołnierze z poboru (jak ja) nie byli zorientowani co do ich przeznaczenia. Nie zauważyłem abyście penetrowali budynki sztabów (głównego i kwatermistrzowskiego), a tam powinny być ciekawe rzeczy...
Do części budynków nie właziliśmy, (m.in. izby chorych), bo z drugiej strony ogrodzenia słyszeliśmy psa. W ogóle unikaliśmy okolic głównego wejścia. Do jednostki w Puszczy Mariańskiej wybieramy się jak sójki za morze, co prawda nadal użytkowana, to ponoć część obiektów jest poza (np. jakieś zbiorniki). Niestety nie wiem gdzie, trzeba będzie się przemaszerować po okolicy :) Dzięki temu, że zlikwidowano przymusowy pobór do wojska, sporo obiektów stało się bardziej dostępnych, to i zwiedzać można(póki jest co), a przy okazji historii człowiek trochę liźnie :)
W Puszczy Mariańskiej była spora jednostka specjalizująca się właśnie w magazynowaniu paliwa. Była pod szczególnym nadzorem oficerów radzieckich, mieli tam swoja placówkę. Prócz tego w Łowiczu był radziecki batalion łacznosci, a w Rembertowie radziecka brygada łaczności (te dane właśnie z ruskiego portalu). No i cerkiew - obejrzyj jej zdjęcia na skierniewickim portalu, polecam. Jako jedyna z wojskowych cerkwi w byłym Królestwie Polskim miala ogrzewanie parowe, mieściła ok 1000 osób, sam ikonostas był wart 6 tys. rubli. Kopuły były pokryte miedzianą blachą, a krzyże byly pozłacane. Wolne przestrzenie na ikonach byly pokryte czystym złotem i srebrem (tak, nawet takie informacje można znaleźć na tym rosyjskim portalu militarnym). Koszary skierniewickie zaprojektował Woyde, który był bratem... dowódcy 10 dywizji piechoty. A tej właśnie dywizji podlegał 38 Tobolski Pulk Piechoty, dla którego te koszary zbudowano. W sumie - przekręt gonił przekręt :-) Nihil novi sub sole...
Zdjęcia cerkwi widziałam już wcześniej, stan obecny to już nie to samo (zwłaszcza po pomalowaniu jej o zgrozo na żółto). Górowała nad miastem... nazwisko projektanta koszar znałam, ale konotacji rodzinnych już nie :)
Cerkiew pomalowana była na biało, wiodło do niej czworo dębowych drzwi. Przed nią stało brązowe popiersie cara Aleksandra III na marmurowym postumencie. Kiedyś i gdzieś (nie pomnę gdzie) wyczytałem, że późniejszy generał Narbutt Łuczyński (skierniewiczanin) pewnej nocy nałożył na owo popiersie chomąto końskie. Ten budynek, który pstryknęliście koło Miga to internat dla młodych oficerów połączony z kasynem. Starsi oficyjerowie balowali w innym kasynie, na Batorego, dziś juz nieistniejącym. W tym pierwszym "panowie" oficery urządzali sobie balangi, często w towarzystwie panieniek wiadomej konduity. Dla nas - żenada, co się tam wyprawiało. Nazywaliśmy ten budynek "esbezet" (od strefa bezpośredniego zagrożenia). Zazwyczaj na lewizny urywalismy się przez płot od strony rzeczki Łupii. Trzeba było przejść ścieżką na skarpie i przemsknąć się koło "esbezet". A młodzi oficerowie byli gorliwi i do ich rozrywek (innych niz w/wymienione) należało czyhanie na tych, dla których koszary nie były jedyną alternatywą. Przyłapany na lewiźnie delikwent zazwyczaj lądował w anclu (vide Wasza cela nr 4 z przyległościami). To też historia, niestety :-)
Właśnie tamtędy wleźliśmy za pierwszym razem, gdy jeszcze nie wiedzieliśmy na ile pobyt na terenie garnizonu jest legalny. W płocie dziur sporo, można było jakby co -zwiewać na kilka sposobów :)
Właśnie dostałem newsa od Włodka ze Skierniewic. Spłonął doszczętnie dach (prawdopodobnie podpalony) nad garażami czołgów. To mniej więcej koło warsztatów, w których działaliście. Czuję, że niedługo pozostanie Wam do eksploracji jedynie poligon na Zwierzyńcu. No i rozważcie też "atak" na koszary w Legionowie(też carskie). Tam miesciło się dowództwo naszej 1 Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej im Tadeusza Kosciuszki. Nie wiem tylko czy nadal tam jest jakieś wojsko? "Materiał do przemyślenia" jak mawiał mój ulubiony Stirlitz :-)
Chyba rozszyfrowałem tajemnicę tego budynku, który Cię zaintrygował. W tym pomieszczeniu sprawdzono szczelność masek. Zamykano pomieszczenie, wrzucano gaz łzawiący ("cegiełkę) i wojsko musiało tam przesiedzieć kilkadziesiąt minut w maskach. Analogiczne ćwiczenia mieliśmy na poligonie Zwierzyniec w specjalnie skonstruowanym, szczelnym namiocie. Cały dowcip polegał na tym, że te ćwiczenia były nie zapowiadane. A żołnierze często z masek wyciągali tzw listki, albowiem wtedy łatwiej się w maskach biegało, maszerowało i ćwiczyło. Niestety w czasie sprawdzania szczelności masek ta mistyfikacja wychodziła na jaw i skutki były opłakane (w dosłownym sensie tego słowa) :-)
Nareszcie się zmobilizowałam i wzbogaciłam opisy skrzynek o Twoje historie. Postarałam się, by w większości były w formie cytatów, tak by nic nie uszczknąć z klimatu garnizonu :)
Witam lavinko. Co do poligonu Zwierzyniec, to co prawda byly tam podziemne magazyny amunicji ciężkiego kalibru, ale obecnie są zasypane. Tak mnie poinformował kolega Włodek, a na nim polegam "jak na Zawiszy". Natomiast strzelnica oraz budynek wartowni i inne przypicniki są dostępne. pozdrawiam.
Trochę widać z satelity, naliczyłam z 7-8 budynków. W najbliższy weekend jadę do Łodzi (chyba że się pogoda załamie w kierunku mrozów),pewnie na następny poleci temat poligonu. Już nawet nabyłam specjalne skrzynki na fanty :)
U nas się juz załamało w kierunku mrozu (od wczoraj). Co do defilady to znajdziesz ją na stronie www.skierniewice.com.pl, póżniej kliknij w galerie, potem w Dawne Skierniewice. Czwarte zdjecie to defilada. Sorry że tak zawile opisuję, ale córka nie zdążyła mnie jeszcze należycie podedukować w temacie netu. Jak obroni magisterkę to " może mi pomoże" :-)
Obejrzałem satelitę, zwłaszcza strzelnicę widać doskonale. W początku lat 80tych poligon został znacznie zmodernizowany, a zatem wygląda nieco inaczej jak za moich czasów. Przede wszystkim konstrukcja strzelnicy jest betonowa, przedtem byla drewniana. Mogę Ci co nieco napisać o historii tego poligonu, ale nie wiem czy mogę na tym blogspocie? (żeby konkurencja goekeszerów nie podkupiła tematu :-)
Jedyna konkurencja lokalna (realna) i tak zostanie zaproszona do współtworzenia mini zagłębia poligonowego, więc nie ma problemu. Co do historii to chyba wolę ją mieć tu, bo na skrzynce mejlowej zgubię na pewno :D
OK. Od lat 90tych XIX w do 1913 roku na poligonie odbywały się manewry 10 Dywizji Piechoty, później 8 DP. Często odbywały się również ćwieczenia warszawskiego 15 Korpusu Armijnego. W okresie międzywojennym był to poligon przykoszarowy 18 pułku piechoty oraz 26 pułku artylerii lekkiej. Artylerzyści ćwiczyli tam jedynie strzelanie z broni krótkiej i karabinków. Ostre strzelania z armat odbywały sie na poligonie w pobliskim Raduczu. Nazwa Zwierzyniec pochodzi od pobliskiego lasu w ktorym carowie Aleksander III i Mikołaj II urządzali polowania. W czasie okupacji w pobliskim lesie hitlerowcy przeprowadzili kilka masowych egzekucji (w latach 1943 i 1944). Zamordowano kilkadziesiąt osób. Za moich czasów (1977-1979) na poligonie tym znajdowaly sie obiekty o romantycznej nazwie "ogródki". Byl ogródek napalnowy, saperski, chemiczny a nawet ogródek npla (czyli NATO). W tym ostatnim poznawalismy teoretycznie m.in. sylwetki samolotów, ich znaki rozpoznawcze. A praktycznie zapoznawalismy sie z budową i dzialaniem pancerzownicy Karl Gustav. Ciekawie wyglądała nauka o minach:-) Instruktor rozkładal na trawie wiele rodzajów min i szybciutko podawał ich nazwy. Potem nas odpytywał, oczywiście byliśmy odporni na wiedzę. Za karę należało wziąść do rąk obie miny, pobiec z nimi pod wskazana sosnę i stamtąd na glos wykrzyczec nazwę miny. Metoda skuteczna, do dziś pamiętam nazwę szczególnie ciężkiej cholery prod. czechosłowackiej:-)))))) Na strzelnicy strzelaliśmy z karabinów kbk AK oraz karabinów maszynowych RKMD i PK. Za nie zaliczenie strzelania przez pluton karano nas tzw domarszem taktycznym w maskach pgaz. Od strzelnicy az do koszar wszystkie ćwiczenia taktyczne wykonywane były w maskach (a czasami dla uatrakcyjnienia w kombinezonach gumowych OP-1). Ukoronowaniem domarszu bylo sforsowanie rzeczki Łupii. Na poligonie tzw warta nr 2 ochraniala głównie magazyny z amunicją artleryjska i czołgową. wartownicy chodzili pomiędzy drutami i nie wolno im było porozumiewać się ze sobą. Ale czasami schodziło sie do transzeji i tam ucinało towarzyską pogawędkę. W sumie "na giełdzie pułkowej" warta na polgonie uważana była za najspokojniejszą, Najmniej "spanikowaną". Podczas warty w lutym 1979 popełnił samobójstwo mój przyjaciel Tadziu Kucharski z Warszawy (przesłużywszy już 16 miesięcy w woju). Na poligonie stał Rudy 102 (autentyczny), o którym Ci już pisałem. Obok stał Lublin kpr Wichury ( "a mnie pod pancerzem duszno") z jakimis ruskimi napisami. Na nich ćwiczylismy napalm. W serialu Rudym kierował sierż Sroka z naszego pułku (chyba największy pijak w pulku, a zarazem jeden z najlepszych czołgistów w LWP). Nadałem mu ksywę "kot w butach", ponieważ wyglądem łudząco go przypominał. Na razie tyle, "wystrzelane" z pamięci. Wystarczy?
No widzisz, nie tak dawno kłóciłam się z Tomim skąd ten zwierzyniec (a jednak polowanie!) :)
Myślałeś, żeby spisać wspomnienia? Jako książka sprzedawałaby się przednio. A już na pewno blog byłby popularny. Nazwiska mógłbyś zmieniać z szacunku dla rodzin ( i prywatności) kolegów ale same historie czyta się z zapartym tchem. Miny w łapach? Prawdziwe działające miny? Chyba bym umarła ze strachu....
Miny były oczywiście nie uzbrojone. A co do wspomnień to już coś takiego klaruje sie w mojej głowie (jak zostanę emerytem, to w koncu jeszcze niecale 12 lat pracy:-) Z Włodkiem, o ktorym Ci pisałem mamy taki układ: on mi przesyła zdjęcia z koszar i Zwierzyńca a ja jemu wspomnienia. Włodek jako dziecko bawil sie na terenie koszar (nawet w Rudym, ktory stał wtedy na postumencie kolo jednego z budynków). Jego ojciec, zmarly w 1979, byl chorążym na kompanii czołgów. Dodaj do tego jeszcze moje wspomnienia z poligonow w Orzyszu, z obozów komandoskich w Puszczy Niepolomickiej + odprawy na Placu Defilad w W-wie i warty pod Grobem Nieznanego Żolnierza... Włodek ma juz troche uzbieranych moich opowiesci jako że piszemy do siebie od listopada ub. roku. A "sycko to scyro prowda" jak mówią moi ziomkowie. Pozdrawiam:-)))
"Miny były oczywiście nie uzbrojone" - Uffff.... :D
Wiesz, takie opowieści są bardzo cenne, bo zazwyczaj życie przeciętnego żołnierza w historii jest pomijane. Ot suche liczby, tylu przeszkolono, tylu zginęło, tylu zdezerterowało. Tylko o generałach pisze się więcej, a w czasach pokoju i też nie za często. A to jednak kawałek historii naszego kraju. Niezależnie od tego, że każda wojna to zło. Z tym się chyba zgadzamy :)
Dlatego też te opowieści mam utrwalone na mojej skrzynce mailowej i w przypływie natchnienia może stworzę jakiś blog? Na razie "mam lenia" i troche inne zainteresowania obecnie (np juz 2 dni kombinuję z czego może sie skladać metaliczny śnieg na wulkanach Wenus?). Z pirytu? Może masz jakiegoś znajomego astronoma, który by mnie oświecił? Na razie dobranoc, bo jutro ciężki dzień w pracy mnie czeka, cos tak czuję :-(( PS. Co do wojny zgadzam sie całkowicie z Tobą .... i Lwem Tołstojem zwłaszcza (a zważ że to był oficer artylerii, Boga Wojny). Polecam Ci jego "Opowieści sewastopolskie" - czysty pacyfizm.
Dywagacji na temat wojska ciąg dalszy... Te 2 lata w mundurze sprawiło, że do dzisiaj mam alergię na naszych rodzimych wojskowych, policjantów i innych mundurowych.. Toleruję tylko oficerów marynarki handlowej :-) To jednak jest kawałek historii i mojej młodości więc mam do tego jakiś tam stosunek emocjonalny w sumie. A że zabarwiony ironią to już insza inszość...
A propos Waszej wyprawy do Łodzi. Do 1910 r. stacjonował tam 37 Jekaterinburski Pułk Piechoty, wchodzący w skład 10 Dywizji Piechoty. Tłumił rozruchy w Łodzi w latach 1905-1907. Nie był zatem skoszarowany w Skierniewicach.
45 komentarze:
Industrial militarny. Fajne widoczki na okładkę płyt Rammstein, Nine Inch Nails, Throbbing Gristle albo Hanki Ordonówny.
Hanki zwłaszcza. Ewentualnie Fogga Mieczysława, boć to nasz stołeczny ziomal.
Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać od myśli, co by było, gdyby wydać teraz płytę - Mietka właśnie - ze zdezelowanym samolotem na okładce i tytułem, wziętym z piosenki: "W kalendarzu jest wciąż taki dzień, przeznaczony wyłącznie dla Ciebie". TVN24 posikaliby się ze szczęścia, mając materiał do robienia sensacji na najbliższe pół roku.
Widzę koleżankę nosi po moich stronach - Laski, teraz jeszcze Skierniewice:) Zdjęcia z Zadębia super. Polecam jeszcze cmentarz św. Rocha i Strzelbę.
Na Strzelbie byłam, jeśli cmentarz św.Rocha to ten przylegający do Strzelby to też :)
Z nie własnej i przymuszonej woli spędziłem 2 lata w tych koszarach... Dziekuję za zdjęcia, wspaniała robota, podziwiam. Warto także zobaczyć przykoszarowy poligon na tzw Zwierzyńcu (strzelnica, wartownia, pozostałości magazynów amunicji). Pozdrawiam
Dzięki za info, mam nadzieję że tam już nie strzelają i można w miarę bezpiecznie poligon pozwiedzać :)
Mój skierniewicki wywiad donosi, że jedynie paintballowcy bawią się tam w wojsko (symptomatyczne dla tych, którzy tęsknią za wojskiem, choć nigdy nie mieli z nim do czynienia) :-)
Na zwierzynieckim poligonie latem 1979 roku kręcone były sceny batalistyczne do filmu "Polonia Restituta". Na tymże poligonie dożywał swoich ostatnich dni autentyczny Rudy 102. Biedaczek był już cały okopcony ponieważ ćwiczylismy na nim .... napalm.
O, nie wiedziałam o tym, szkoda Rudego....
Najstarsze napisy na murach magazynu mundurowego wyryli sztykami żołnierze carskich pułków : 31 Aleksiejewskiego i 38 Tobolskiego Pułku Piechoty. W pułkach tych służyli także żołnierze z guberni kaukaskich. Trzech z nich (Antonianc, Agasianc i Chudianc) jest pochowanych na starym skierniewickim cmentarzu przy kościółku św. Stanisława.
O pułkach Tobolskim i Aleksiejewskim wiedziałam, dało się wyguglać to i owo(więcej guglał Tomi), o kaukaskich mniej. Cmentarz o którym piszesz mijałam parę razy, ale jakoś tak pechowo, że a to była msza, a to było za ciemno. Zajrzę przy okazji na wiosnę. Za to byłam na Strzelbie, tam też sporo żolnierzy pochowanych.
Sorry, może nieprecyzyjnie sie wyraziłem. Nie było tam pułków kaukaskich, tylko w aleksiejewskim i tobolskim służyli żołnierze pochodzący z guberni kaukaskich. Jak juz będziecie na tym cmentarzu zwróćcie uwagę na nagrobek Marii Jefremowej, żony podpułkownika 170 Ostrołęckiego Pułku Piechoty. Zmarła w 1892 a mąż kazał wyryć na nagrobku piekny, wzruszajacy wiersz. Nazwanie żony "przyjacielem" bądź co bądź częstym nie jest :-) - jak to zrobił podpułkownik Jefremow. Pozdrawiam i życzę nowych odkryć geokeszerskich...
PS. Na Strzelbie jest pochowana cała załoga z czołgu, ktory stoi obok dworca kolejowego. Spłoneli w czasie walk o miasto w styczniu 1945. Stało sie to tuż obok bramy koszarowej
Jestem Ci naprawdę wdzięczna za te informacje. Groby żołnierzy z II wojny widziałam, ale że to była załoga czołgu obok dworca, to już nie miałam pojęcia. Musze popatrzeć na fotki czy jest tam opis, że to byli czołgiści.
Cmentarz przy kościele zwiedzę dokładnie na pewno, prawdopodobnie gdy się zrobi ciepło, ostatnio coraz gorzej znoszę zimno :)
Ja na odwrót - właśnie wróciłem z torfowiska, utytłany w błocie. Gdyby był śnieg, to co innego. Więc w sumie śnieg i zimno to jest to, ja jestem jeszcze z "zimnego wychowu". Wiadomości o czołgistach mam od kolegi ze Skierniewic, a co do historii armii carskiej to polecam rosyjski portal militarny regiment.ru. Jest rewelacyjny, przy metryczkach niektórych pulków dołączone są nawet ... marsze pułkowe. Jak sie zna bukwy mozna poczytać, ze zrozumieniem niestety gorzej :-))
Podziwiam Was za te pasję, myśmy też z naszą paczką robili coś podobnego, baaaardzo dawno temu...
Kazimierz
Naszą pasją jest również geocaching, tzn zabawa polegająca na ukrywaniu małych skrzynek ze skarbami w ciekawych miejscach. Dzięki temu można pokazać tego typu obiekty innym geokeszerom(zabawa polega głównie na szukaniu tych skrzynek, ale od czasu do czasu zakłada się też własne) i opisać historie w pigułce(lub podlinkować do dobrego źródła). W poszukiwaniu informacji o garnizonie znaleźliśmy sporo serwisów militarnych oraz grawerskich(dzięki temu mamy sporo fotek znaków poszczególnych pułków), nie szukaliśmy jednak w rosyjskojęzycznych. Zresztą nadal dużo nie wiemy. Na szczęście Tomi trochę zna rosyjski, więc "czcionka" nie jest dużą przeszkodą. Każdy link będzie pomocny. :)
A, w międzyczasie Tomi odpisał, że ma jakieś zdjęcia grobów na strzelbie z czołgistami. Na czołgu też jest tablica, więc trochę podejrzewał, że to ci sami, ale nie miał pewności. :)
Zapomniałem Ci napisać o tragedii, która wydarzyła się w "willi pułkownikowskiej". Opowiedział mi o niej były oficer 26 pułku artylerii lekkiej por. Witold Domański z W-wy (od kilku lat niestety nieżyjący, korespondowałem z nim kilkanascie lat temu). Otóż w 1937 roku zostały w niej zamordowane żona, służąca i 2-letnia córeczka pułkownika Stanisława Kozickiego. Był on dowódcą 26 Dywizji Piechoty w Skierniewicach. Sprawcą był niezrównowazony psychicznie ordynans pułkownika. Pan Domański był w tym dniu oficerem dyżurnym pułku i był w tej willi zaraz po zbrodni. Ordynans zdezerterował i został osaczony w swoim domu rodzinnym. Popełnił samobójstwo.
Za moich czasów (tj 1977-1979) w koszarach stacjonował 2 Berliński Pułk Zmechanizowany (tzw kościuszkowcy, żółte otoki). Byłem na batalionie szkolnym, gdzie skoszarowano tzw element amilitarny. Były to chłopaki po maturze albo tzw "wypędki" z I, a nawet II roku studiów. W sumie towarzystwo z fantazją :-)
Kazimierz
Nareszcie coś o willi pułkownikowskiej! Internet mi nie pomógł, poza tym że w stanie kompletnej ruiny(a szkoda!).
Ad cela nr 4 - w tym internet też Ci zapewne nie pomoże:-). W tym budyneczku miescił się areszt (zwany "anclem pod kasztanami") na prawo od wejścia. Po lewej była wartownia. Gdy mielismy wartę a ktoś ze znajomych kumpli przebywał w anclu melinowaliśmy dla nich papierosy. Zazwyczaj za rurą nad wejsciem do ancla. Profos (ksywa "Sasza") wyczajał niestety nasze skrytki po kilku dniach. Ciągle musielismy kombinować nowe - coś a la geocaching, prawda? Przycze były wówczas składane i w ciągu dnia przymocowywane do ścian. Profos Szsza często polewał je wodą, aby sie nie rozeschły (razem z delikwentem zazwyczaj na kwadrans przed pobudką). Batalion szkolny miescił sie w budynku, który obecnie adaptowany jest na uczelnię.
Willa prawdopodobnie została wzniesiona za czsów carskich. Tradycją "aleksiejewców" była defilada od koszar do willi. Prezentowano się pułkownikowi Lebiediewowi i jego rodzinie. Na stronie www.skierniewice.24 pl w fototece skierniewickiej jest nawet fotografia takiej defilady.
Teraz prycze są wmurowane, ale w ścianach nadal są wnęki na nie, domyśliłam się, że kiedyś się je składało. Dziś nawet stołki w pryczach są wmurowane. Co za okropność! ;)
Cieszy mnie, że budynki pomału są remontowane, co prawda nie odpowiada mi kolorystyka(zieleń+brąz okien)ale grunt, że ktoś o nie dba. Inaczej ruina murowana w ciągu 5 lat. W budynku Klubu Garnizonowego(najbliżej dawnej cerkwi) stropy nad ostatnim piętrem są mocno przegniłe i chodzenie po strychu jest coraz bardziej ryzykowne. Na terenie prócz ciekawej kotłowni znaleźliśmy kilka magazynów podziemnych(chyba na paliwo sądząc po zapachu), jakąś remizę i warsztaty. Najbardziej ciekawi mnie ceglany budynek, w którym znaleźliśmy sporo sprzętu typu maski gazowe, pojemniki itp. Chodzi o coś przy ulicy 1maja, tuż przy siatce. Z góry ziemia, od przodu tylko wejście, żadnych okien... dziwne miejsce.
Wybacz roztrzepańcowi. Zdjecie defilady i m.in. cerkwi znajdziesz na www.skierniewice.com.pl w galerii zdjęć (Dawne Skierniewice).
Takie kanony kolorystyczne królują także w moim świątobliwym (a jakże!) i Boguojczyźnianym grajdołku zwanym Nowy Targ. Najgorsze że na potęge dewastuje się u nas lasy i wycina stare, piękne drzewa. Miałem obok osiedla piekną alejkę obasadzoną brzozami, modrzewiami, świerkami. Kilkanaście dni temu poszły pod topór, alejka rozryta koparkami, hałdy ziemi - będzie tam teraz salon Citroena. Szlag trafił moje miejsce na wieczorne biegi i gimnastykę.
Ale ad rem... W budynku Klubu Garnizonowego dawniej były skoszarowane kompanie logistyczne i kompania czołgów. Na dole była sala gimnastyczna.
Zbiorniki znajdowaly sie na ścisle strzeżonym terenie (tzw MPS). Okresowo były inspekcjonowane przez oficerów radzieckich z jednostki "sajuzników" w Puszczy Mariańskiej. Były też dwa podziemne schrony (jeden koło magazynów MPS, drugi koło izby chorych).Koło warsztatów były też garaże czołgowe, transporterów opancerzonych (tzw SKOT) oraz taboru ciężarowego. Tam trepy z logistyki smolili gorzałę aż miło ( bo z dala od sztabu i "wierchuszki" pułkowej). Ten ostatni budynek to chyba tzw magazyn obrony przeciwchemicznej.Niestety nie bylem tam chyba nigdy ponieważ ćwiczenia o-p-chem mielismy na poligonie na Zwierzyńcu (czyli w miejscu które Wam polecam). Tam też powinniście natknąć się na ciekawe obiekty o podobnej konstrukcji, o ile się uchowały do dzisiaj. Wiele obiektów na terenie koszar było "utajnionych" i żołnierze z poboru (jak ja) nie byli zorientowani co do ich przeznaczenia. Nie zauważyłem abyście penetrowali budynki sztabów (głównego i kwatermistrzowskiego), a tam powinny być ciekawe rzeczy...
Do części budynków nie właziliśmy, (m.in. izby chorych), bo z drugiej strony ogrodzenia słyszeliśmy psa. W ogóle unikaliśmy okolic głównego wejścia. Do jednostki w Puszczy Mariańskiej wybieramy się jak sójki za morze, co prawda nadal użytkowana, to ponoć część obiektów jest poza (np. jakieś zbiorniki). Niestety nie wiem gdzie, trzeba będzie się przemaszerować po okolicy :)
Dzięki temu, że zlikwidowano przymusowy pobór do wojska, sporo obiektów stało się bardziej dostępnych, to i zwiedzać można(póki jest co), a przy okazji historii człowiek trochę liźnie :)
W Puszczy Mariańskiej była spora jednostka specjalizująca się właśnie w magazynowaniu paliwa. Była pod szczególnym nadzorem oficerów radzieckich, mieli tam swoja placówkę. Prócz tego w Łowiczu był radziecki batalion łacznosci, a w Rembertowie radziecka brygada łaczności (te dane właśnie z ruskiego portalu).
No i cerkiew - obejrzyj jej zdjęcia na skierniewickim portalu, polecam. Jako jedyna z wojskowych cerkwi w byłym Królestwie Polskim miala ogrzewanie parowe, mieściła ok 1000 osób, sam ikonostas był wart 6 tys. rubli. Kopuły były pokryte miedzianą blachą, a krzyże byly pozłacane. Wolne przestrzenie na ikonach byly pokryte czystym złotem i srebrem (tak, nawet takie informacje można znaleźć na tym rosyjskim portalu militarnym). Koszary skierniewickie zaprojektował Woyde, który był bratem... dowódcy 10 dywizji piechoty. A tej właśnie dywizji podlegał 38 Tobolski Pulk Piechoty, dla którego te koszary zbudowano. W sumie - przekręt gonił przekręt :-) Nihil novi sub sole...
Zdjęcia cerkwi widziałam już wcześniej, stan obecny to już nie to samo (zwłaszcza po pomalowaniu jej o zgrozo na żółto). Górowała nad miastem... nazwisko projektanta koszar znałam, ale konotacji rodzinnych już nie :)
Cerkiew pomalowana była na biało, wiodło do niej czworo dębowych drzwi. Przed nią stało brązowe popiersie cara Aleksandra III na marmurowym postumencie. Kiedyś i gdzieś (nie pomnę gdzie) wyczytałem, że późniejszy generał Narbutt Łuczyński (skierniewiczanin) pewnej nocy nałożył na owo popiersie chomąto końskie.
Ten budynek, który pstryknęliście koło Miga to internat dla młodych oficerów połączony z kasynem. Starsi oficyjerowie balowali w innym kasynie, na Batorego, dziś juz nieistniejącym. W tym pierwszym "panowie" oficery urządzali sobie balangi, często w towarzystwie panieniek wiadomej konduity. Dla nas - żenada, co się tam wyprawiało. Nazywaliśmy ten budynek "esbezet" (od strefa bezpośredniego zagrożenia). Zazwyczaj na lewizny urywalismy się przez płot od strony rzeczki Łupii. Trzeba było przejść ścieżką na skarpie i przemsknąć się koło "esbezet". A młodzi oficerowie byli gorliwi i do ich rozrywek (innych niz w/wymienione) należało czyhanie na tych, dla których koszary nie były jedyną alternatywą. Przyłapany na lewiźnie delikwent zazwyczaj lądował w anclu (vide Wasza cela nr 4 z przyległościami). To też historia, niestety :-)
Właśnie tamtędy wleźliśmy za pierwszym razem, gdy jeszcze nie wiedzieliśmy na ile pobyt na terenie garnizonu jest legalny. W płocie dziur sporo, można było jakby co -zwiewać na kilka sposobów :)
Właśnie dostałem newsa od Włodka ze Skierniewic. Spłonął doszczętnie dach (prawdopodobnie podpalony) nad garażami czołgów. To mniej więcej koło warsztatów, w których działaliście. Czuję, że niedługo pozostanie Wam do eksploracji jedynie poligon na Zwierzyńcu. No i rozważcie też "atak" na koszary w Legionowie(też carskie). Tam miesciło się dowództwo naszej 1 Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej im Tadeusza Kosciuszki. Nie wiem tylko czy nadal tam jest jakieś wojsko? "Materiał do przemyślenia" jak mawiał mój ulubiony Stirlitz :-)
Jeszcze jedno pytanie.... ten wierszyk "Po kompanii, etc" to z aresztu?
Chyba rozszyfrowałem tajemnicę tego budynku, który Cię zaintrygował. W tym pomieszczeniu sprawdzono szczelność masek. Zamykano pomieszczenie, wrzucano gaz łzawiący ("cegiełkę) i wojsko musiało tam przesiedzieć kilkadziesiąt minut w maskach. Analogiczne ćwiczenia mieliśmy na poligonie Zwierzyniec w specjalnie skonstruowanym, szczelnym namiocie. Cały dowcip polegał na tym, że te ćwiczenia były nie zapowiadane. A żołnierze często z masek wyciągali tzw listki, albowiem wtedy łatwiej się w maskach biegało, maszerowało i ćwiczyło. Niestety w czasie sprawdzania szczelności masek ta mistyfikacja wychodziła na jaw i skutki były opłakane (w dosłownym sensie tego słowa) :-)
Nareszcie się zmobilizowałam i wzbogaciłam opisy skrzynek o Twoje historie. Postarałam się, by w większości były w formie cytatów, tak by nic nie uszczknąć z klimatu garnizonu :)
Witam lavinko. Co do poligonu Zwierzyniec, to co prawda byly tam podziemne magazyny amunicji ciężkiego kalibru, ale obecnie są zasypane. Tak mnie poinformował kolega Włodek, a na nim polegam "jak na Zawiszy". Natomiast strzelnica oraz budynek wartowni i inne przypicniki są dostępne. pozdrawiam.
Trochę widać z satelity, naliczyłam z 7-8 budynków. W najbliższy weekend jadę do Łodzi (chyba że się pogoda załamie w kierunku mrozów),pewnie na następny poleci temat poligonu. Już nawet nabyłam specjalne skrzynki na fanty :)
U nas się juz załamało w kierunku mrozu (od wczoraj). Co do defilady to znajdziesz ją na stronie www.skierniewice.com.pl, póżniej kliknij w galerie, potem w Dawne Skierniewice. Czwarte zdjecie to defilada. Sorry że tak zawile opisuję, ale córka nie zdążyła mnie jeszcze należycie podedukować w temacie netu. Jak obroni magisterkę to " może mi pomoże" :-)
Dzięki dzięki, zdjęcie z defiladą po prostu wyguglałam :)
Obejrzałem satelitę, zwłaszcza strzelnicę widać doskonale. W początku lat 80tych poligon został znacznie zmodernizowany, a zatem wygląda nieco inaczej jak za moich czasów. Przede wszystkim konstrukcja strzelnicy jest betonowa, przedtem byla drewniana. Mogę Ci co nieco napisać o historii tego poligonu, ale nie wiem czy mogę na tym blogspocie? (żeby konkurencja goekeszerów nie podkupiła tematu :-)
Jedyna konkurencja lokalna (realna) i tak zostanie zaproszona do współtworzenia mini zagłębia poligonowego, więc nie ma problemu. Co do historii to chyba wolę ją mieć tu, bo na skrzynce mejlowej zgubię na pewno :D
OK. Od lat 90tych XIX w do 1913 roku na poligonie odbywały się manewry 10 Dywizji Piechoty, później 8 DP. Często odbywały się również ćwieczenia warszawskiego 15 Korpusu Armijnego. W okresie międzywojennym był to poligon przykoszarowy 18 pułku piechoty oraz 26 pułku artylerii lekkiej. Artylerzyści ćwiczyli tam jedynie strzelanie z broni krótkiej i karabinków. Ostre strzelania z armat odbywały sie na poligonie w pobliskim Raduczu. Nazwa Zwierzyniec pochodzi od pobliskiego lasu w ktorym carowie Aleksander III i Mikołaj II urządzali polowania. W czasie okupacji w pobliskim lesie hitlerowcy przeprowadzili kilka masowych egzekucji (w latach 1943 i 1944). Zamordowano kilkadziesiąt osób.
Za moich czasów (1977-1979) na poligonie tym znajdowaly sie obiekty o romantycznej nazwie "ogródki". Byl ogródek napalnowy, saperski, chemiczny a nawet ogródek npla (czyli NATO). W tym ostatnim poznawalismy teoretycznie m.in. sylwetki samolotów, ich znaki rozpoznawcze. A praktycznie zapoznawalismy sie z budową i dzialaniem pancerzownicy Karl Gustav.
Ciekawie wyglądała nauka o minach:-) Instruktor rozkładal na trawie wiele rodzajów min i szybciutko podawał ich nazwy. Potem nas odpytywał, oczywiście byliśmy odporni na wiedzę. Za karę należało wziąść do rąk obie miny, pobiec z nimi pod wskazana sosnę i stamtąd na glos wykrzyczec nazwę miny. Metoda skuteczna, do dziś pamiętam nazwę szczególnie ciężkiej cholery prod. czechosłowackiej:-))))))
Na strzelnicy strzelaliśmy z karabinów kbk AK oraz karabinów maszynowych RKMD i PK. Za nie zaliczenie strzelania przez pluton karano nas tzw domarszem taktycznym w maskach pgaz. Od strzelnicy az do koszar wszystkie ćwiczenia taktyczne wykonywane były w maskach (a czasami dla uatrakcyjnienia w kombinezonach gumowych OP-1). Ukoronowaniem domarszu bylo sforsowanie rzeczki Łupii.
Na poligonie tzw warta nr 2 ochraniala głównie magazyny z amunicją artleryjska i czołgową. wartownicy chodzili pomiędzy drutami i nie wolno im było porozumiewać się ze sobą. Ale czasami schodziło sie do transzeji i tam ucinało towarzyską pogawędkę. W sumie "na giełdzie pułkowej" warta na polgonie uważana była za najspokojniejszą, Najmniej "spanikowaną".
Podczas warty w lutym 1979 popełnił samobójstwo mój przyjaciel Tadziu Kucharski z Warszawy (przesłużywszy już 16 miesięcy w woju).
Na poligonie stał Rudy 102 (autentyczny), o którym Ci już pisałem. Obok stał Lublin kpr Wichury ( "a mnie pod pancerzem duszno") z jakimis ruskimi napisami. Na nich ćwiczylismy napalm. W serialu Rudym kierował sierż Sroka z naszego pułku (chyba największy pijak w pulku, a zarazem jeden z najlepszych czołgistów w LWP). Nadałem mu ksywę "kot w butach", ponieważ wyglądem łudząco go przypominał. Na razie tyle, "wystrzelane" z pamięci. Wystarczy?
No widzisz, nie tak dawno kłóciłam się z Tomim skąd ten zwierzyniec (a jednak polowanie!) :)
Myślałeś, żeby spisać wspomnienia? Jako książka sprzedawałaby się przednio. A już na pewno blog byłby popularny. Nazwiska mógłbyś zmieniać z szacunku dla rodzin ( i prywatności) kolegów ale same historie czyta się z zapartym tchem. Miny w łapach? Prawdziwe działające miny? Chyba bym umarła ze strachu....
Miny były oczywiście nie uzbrojone. A co do wspomnień to już coś takiego klaruje sie w mojej głowie (jak zostanę emerytem, to w koncu jeszcze niecale 12 lat pracy:-)
Z Włodkiem, o ktorym Ci pisałem mamy taki układ: on mi przesyła zdjęcia z koszar i Zwierzyńca a ja jemu wspomnienia. Włodek jako dziecko bawil sie na terenie koszar (nawet w Rudym, ktory stał wtedy na postumencie kolo jednego z budynków). Jego ojciec, zmarly w 1979, byl chorążym na kompanii czołgów. Dodaj do tego jeszcze moje wspomnienia z poligonow w Orzyszu, z obozów komandoskich w Puszczy Niepolomickiej + odprawy na Placu Defilad w W-wie i warty pod Grobem Nieznanego Żolnierza... Włodek ma juz troche uzbieranych moich opowiesci jako że piszemy do siebie od listopada ub. roku. A "sycko to scyro prowda" jak mówią moi ziomkowie. Pozdrawiam:-)))
"Miny były oczywiście nie uzbrojone" - Uffff.... :D
Wiesz, takie opowieści są bardzo cenne, bo zazwyczaj życie przeciętnego żołnierza w historii jest pomijane. Ot suche liczby, tylu przeszkolono, tylu zginęło, tylu zdezerterowało. Tylko o generałach pisze się więcej, a w czasach pokoju i też nie za często. A to jednak kawałek historii naszego kraju. Niezależnie od tego, że każda wojna to zło. Z tym się chyba zgadzamy :)
Dlatego też te opowieści mam utrwalone na mojej skrzynce mailowej i w przypływie natchnienia może stworzę jakiś blog? Na razie "mam lenia" i troche inne zainteresowania obecnie (np juz 2 dni kombinuję z czego może sie skladać metaliczny śnieg na wulkanach Wenus?). Z pirytu?
Może masz jakiegoś znajomego astronoma, który by mnie oświecił? Na razie dobranoc, bo jutro ciężki dzień w pracy mnie czeka, cos tak czuję :-((
PS. Co do wojny zgadzam sie całkowicie z Tobą .... i Lwem Tołstojem zwłaszcza (a zważ że to był oficer artylerii, Boga Wojny). Polecam Ci jego "Opowieści sewastopolskie" - czysty pacyfizm.
Dywagacji na temat wojska ciąg dalszy... Te 2 lata w mundurze sprawiło, że do dzisiaj mam alergię na naszych rodzimych wojskowych, policjantów i innych mundurowych.. Toleruję tylko oficerów marynarki handlowej :-)
To jednak jest kawałek historii i mojej młodości więc mam do tego jakiś tam stosunek emocjonalny w sumie. A że zabarwiony ironią to już insza inszość...
A propos Waszej wyprawy do Łodzi. Do 1910 r. stacjonował tam 37 Jekaterinburski Pułk Piechoty, wchodzący w skład 10 Dywizji Piechoty. Tłumił rozruchy w Łodzi w latach 1905-1907. Nie był zatem skoszarowany w Skierniewicach.
Kto pamięta gdzie stał na terenie jednostki przy Batorego , pomnik Marszałka Piłsudskiego
Przepraszam, że link do zdjęć przestał działać. Spróbuję poprawić. Niestety nie znam lokalizacji pomnika.
Prześlij komentarz