To jednak Rubeus poratował zapasowym aparatem i udało się sfocić to i owo. Zwłaszcza kościół i starą papiernię.
A potem pojechaliśmy nad Wisłę. Finio o dziwo nawet nie narzekał, że głodny ;) Co ciekawe ponad 30km przejechałam wówczas na holenderce, bez przerzutek. Było ciężko....
Wszystkie zdjęcia w albumie Jeziorna-Mirków i Kraj nad Wisłą
6 komentarze:
Raz zdarzyło mi się zapomnieć karty, na szczęście nie miałem daleko (Pl. Wilsona), ale i tak mój repertuar był nieograniczony, gdy zorientowałem się, że muszę zrobić w tył zwrot naprzód marsz. Na ogół kart z aparatów w ogóle nie wyjmuję, ale akurat tego dnia wyjąłem - normalka.
A jakby ktoś miał niedosyt lavinkowych fotek
to zapraszam do siebie
http://rubeus.eu/galeria/thumbnails.php?album=88
Ja w taki sposób parę razy zapomniałem kliszy, ale czuję się usprawiedliwiony, bo klisza zasadniczo mieszka w lodówce. Na szczęście zawsze mam komórę ;)
Mój fociak bez karty może zrobić kilka zdjęć, ale wtedy miał załadowaną pamięć. Normalnie w dużej rozdzielczoci może zrobić nawet 6. Ale wtedy miałam jakąś tęczę czy coś... żal mi było kasować :)
Ja tam na taką ewentualność noszę zapasową kartę w gripie a jakby i ona zawiodła to mam jeszcze jedną w kieszonce plecaka, bo nie ma nic gorszego niż stracona okazja do sfocenia czegoś co szybko przemija.
Rubeus jak zwykle okazał się zapobiegliwy.Nigdy tam nie byłam, więc dzięki za fotki.
hanula1950
Prześlij komentarz