Nie lubię tych okolic. Ochocki kampus UW jest maksymalnie nieprzyjazny dla użytkowników. Prawie tak, jak ursynowski kampus SGGW. Dwa ohydne miejsca. UW na Ochocie gorsze, bo prawie w Śródmieściu i tuż obok urokliwej Kolonii Staszica.
Mając kapkę znajomych na UW odkryłam,że uczelnia zdecydowanie nie jest dla studentów, ale dla pań sekretarek. Każda katedra, każdy zakład, miał ich za trzęsienie. U nas na Polibudzie potrafiła być jedna sekretarka na 5 katedr a nawet wówczas mało pracowały, bo sporo po prostu robili inni pracownicy. Poza tym wydziały są na Uniwerku porozrzucane po całej Warszawie i na dodatek wygląda to tak, jakby nikomu to nie przeszkadzało. Studenci też niewiele robią poza narzekaniem. Bo aż trudno uwierzyć, by to mogło trwać tyle lat i nic się nie zmienić. Fart mają Ci, co mają nowo zbudowany wydział. Ale reszta... Strasznie dużo biur i biureczek, a studenci traktowani jak petenci w urzędzie wojewódzkim. Uniwerek to dla mnie jeszcze jedna ostoja socjalistycznego kurzu....
Lavinko, uwierz, że od studentów naprawdę niewiele zależy, jeśli beton jest rzeczywiście mocny. Poza tym tak naprawdę bajzel przeszkadza 80% studentów, ale z nich zaledwie garstce chce się ruszyć d... i coś zrobić. Wiem, bo byłem w samorządzie.
A poza tym taki drobny przyziemny przykład. Udało nam się wywalczyć (bo nigdy wcześniej nie było) pojemniki z mydłem i suszarki do rąk, wcześniej łazienki na moim wydziale były jak umywalnia na Zakaukaziu. I co? I podchodzi do mnie jedna pipa z niższego roku i wali tekst: "No tak, dobrze że załatwiliście te suszarki, ale lepsze by były ręczniki, bo suszarki niszczą skórę". Naprawdę się można załamać.
U nas były ręczniki, jak tylko wyremontowali łazienki. Wyszło ponoć taniej niż suszarki. :) Co ciekawe przed remontem ktoś ciągle te łazienki niszczył. I tak były w opłakanym stanie, tynk się sypał itd. Co ciekawe, kiedy wyremontowano łazienki - przestały być niszczone, mazane, rysowane itd. Nawet krany przestali kraść. Wszyscy się dziwili, a najbardziej wykładowcy :)
Jedyne na co narzekano to to,że przed kibelkami zrobiono palarnię. Co prawda z wentylacją mechaniczną, ale i tak śmierdziało okropnie... nie ma idealnych remontów ;)
A, remont wydziału finansowany jest z dochodu ze studiów "wieczorowych" (zajęcia cały tydzień od 9-19 ;) )
Pamiętam, że raz byłem tam na wykładzie i ogólnie tak na wycieczce szkolnej. Pamiętam też, że tamtędy wychodziliśmy - ostatnie zdjęcie. A na ilość tabliczek nie zwracałem uwagi...
O, nie zwróciłam uwagi, dla mnie obie nazwy są tożsame, zresztą u mnie w okolicy nie chodzi się po wodę, tylko po oligocenkę. A raczej nie chodzi bo dwie studnie zamknęli. Jedną z powodu budowy basenu, a drugą chyba sanepid.Trzecia jest dopiero na Starych Bielanach i nikomu nie chce się łazić. Na razie dojrzewam do decyzji jeżdżenia tam rowerem ;)
Uniwerek tak ma. Każdy instytutu musi się otabliczkować na czerwono (bo urzędowo) + własne niebieskie tabliczki UW. Z sal w kampusie przy Banach korzystałem przez rok, jak był remont sal w moim macierzystym instytucie co się mieścił w Pałacu Zamoyskich. Co do rozproszenia. Generalnie zmierza się do tego aby poszczególne kierunki skupiały się w w miarę jednym miejscu, albo blisko siebie - tak zrobiono z biologią, chemią. Plany są do neofilologii
12 komentarze:
Nie lubię tych okolic. Ochocki kampus UW jest maksymalnie nieprzyjazny dla użytkowników. Prawie tak, jak ursynowski kampus SGGW. Dwa ohydne miejsca. UW na Ochocie gorsze, bo prawie w Śródmieściu i tuż obok urokliwej Kolonii Staszica.
O kurczę blade, ile tych tabliczek. Tam chyba tylko fan-clubu Mietka Fogga nie ma.
Mając kapkę znajomych na UW odkryłam,że uczelnia zdecydowanie nie jest dla studentów, ale dla pań sekretarek. Każda katedra, każdy zakład, miał ich za trzęsienie. U nas na Polibudzie potrafiła być jedna sekretarka na 5 katedr a nawet wówczas mało pracowały, bo sporo po prostu robili inni pracownicy. Poza tym wydziały są na Uniwerku porozrzucane po całej Warszawie i na dodatek wygląda to tak, jakby nikomu to nie przeszkadzało. Studenci też niewiele robią poza narzekaniem. Bo aż trudno uwierzyć, by to mogło trwać tyle lat i nic się nie zmienić. Fart mają Ci, co mają nowo zbudowany wydział. Ale reszta... Strasznie dużo biur i biureczek, a studenci traktowani jak petenci w urzędzie wojewódzkim. Uniwerek to dla mnie jeszcze jedna ostoja socjalistycznego kurzu....
@Marcin: Khe, khe ;)
Lavinko, uwierz, że od studentów naprawdę niewiele zależy, jeśli beton jest rzeczywiście mocny. Poza tym tak naprawdę bajzel przeszkadza 80% studentów, ale z nich zaledwie garstce chce się ruszyć d... i coś zrobić. Wiem, bo byłem w samorządzie.
A poza tym taki drobny przyziemny przykład. Udało nam się wywalczyć (bo nigdy wcześniej nie było) pojemniki z mydłem i suszarki do rąk, wcześniej łazienki na moim wydziale były jak umywalnia na Zakaukaziu. I co? I podchodzi do mnie jedna pipa z niższego roku i wali tekst: "No tak, dobrze że załatwiliście te suszarki, ale lepsze by były ręczniki, bo suszarki niszczą skórę". Naprawdę się można załamać.
Ponarzekałem, przepraszam.
U nas były ręczniki, jak tylko wyremontowali łazienki. Wyszło ponoć taniej niż suszarki. :) Co ciekawe przed remontem ktoś ciągle te łazienki niszczył. I tak były w opłakanym stanie, tynk się sypał itd. Co ciekawe, kiedy wyremontowano łazienki - przestały być niszczone, mazane, rysowane itd. Nawet krany przestali kraść. Wszyscy się dziwili, a najbardziej wykładowcy :)
Jedyne na co narzekano to to,że przed kibelkami zrobiono palarnię. Co prawda z wentylacją mechaniczną, ale i tak śmierdziało okropnie... nie ma idealnych remontów ;)
A, remont wydziału finansowany jest z dochodu ze studiów "wieczorowych" (zajęcia cały tydzień od 9-19 ;) )
Od ilości tych tabliczek to aż w głowie może się zakręcić ;)
I tak mam wrażenie,że nie sfociłam wszystkich ;)
Pamiętam, że raz byłem tam na wykładzie i ogólnie tak na wycieczce szkolnej. Pamiętam też, że tamtędy wychodziliśmy - ostatnie zdjęcie. A na ilość tabliczek nie zwracałem uwagi...
Jak na Wydział Geologii przystało, podpisali prawidłowo ujęcie wód - "z poziomu oligoceńskiego", a nie jakaś "woda oligoceńska" :)
O, nie zwróciłam uwagi, dla mnie obie nazwy są tożsame, zresztą u mnie w okolicy nie chodzi się po wodę, tylko po oligocenkę. A raczej nie chodzi bo dwie studnie zamknęli. Jedną z powodu budowy basenu, a drugą chyba sanepid.Trzecia jest dopiero na Starych Bielanach i nikomu nie chce się łazić. Na razie dojrzewam do decyzji jeżdżenia tam rowerem ;)
Uniwerek tak ma. Każdy instytutu musi się otabliczkować na czerwono (bo urzędowo) + własne niebieskie tabliczki UW.
Z sal w kampusie przy Banach korzystałem przez rok, jak był remont sal w moim macierzystym instytucie co się mieścił w Pałacu Zamoyskich.
Co do rozproszenia. Generalnie zmierza się do tego aby poszczególne kierunki skupiały się w w miarę jednym miejscu, albo blisko siebie - tak zrobiono z biologią, chemią. Plany są do neofilologii
Prześlij komentarz