Koleje podmiejskie doczekały się ostatnio nowej hali dworcowej, ostatnio miałam pięć minut do przesiadki, to wpadłam na chwilkę zrobić kilka zdjęć. Niestety już po zmroku, więc cały efekt "kratki" światłocienia diabli wzięli. Trochę ciemno jak na mój gust, ale niech tam, człowiek do żarcia i do kas trafi. Ale podróżnym trzeba pomagać w dotarciu, bo oczywiście hala jest w mało intuicyjnym miejscu (może po przebudowie peronów wypadnie bardziej sensownie).
Grunt, że są windy. Teraz tylko windy na perony i będzie można z rowerem łatwiej podróżować, zwłaszcza w trybie rowery+dziecko.
4 komentarze:
Jest McDonald's - wreszcie jest po co tam iść.
Ja sobie przy okazji przypomniałam, dlaczego od lat nie chodzę do Maca. Połaszczyłam się na frytki. Obawiam się, że robią je już z samej soli, bo smaku ziemniaka nie było szans posmakować. ;)
Akurat za frytkami to w ogóle średnio przepadam.
Frytki i ciastko z jabłkiem to jedyna rzecz prócz jabłka, którą tam jestem w stanie zjeść. Od ciastka mam uraz, poparzona mordka, jabłka kosztują jak zboże i są niesmaczne, buły z mielonym mięsem nie ruszę, wystarczy mi świadomość, z czego to robi. Widziałam też kurczaki, jakaś nowość, ale takie jak w kfc czyli więcej dziwnej panierki niż mięsa. Ja jednak wolę nudle w pudle, takie jak na dworcu w Berlinie kiedyś można było dostać. Bardziej chińszczyzna niż amerykanizna mnie kręci.
Prześlij komentarz