Z jednej strony czasem żal budynku, bo odnowiony porządnie wyglądałby tak jak ten blok na przeciwko głównego gmachu Polibudy, ale z drugiej strony zawsze strach, że go machną styropianem na żółto i różowo. Zawsze w takich wypadkach jestem rozdarta moralnie...
4 komentarze:
No - jakis czas temu dawałem na "Wczoraj i dziś" okładkę "Stolicy" z tym bloczkiem w wersji sprzed lat czterdziestu. Wówczas wyglądał estetycznie. A teraz żal ściska tu i ówdzie. Faktycznie, sposób, w jaki remontowane są niektóre budynki, sprawia że czasem człowiek woli, by nie remontowano ich wcale.
dość to rozumiem. remont i renowacja przedłużają życie budynku, na którym nam zależy.
z drugiej strony, gdy się takie prace zaczynają, człowiek drży ze strachu - a to trzepną malinę na wacie, a to okna plazdyki wstawią.
dochodzi do tego, że człowiek obsesyjnie zaczyna bać się wszelkich zmian. u mnie na ten przykład szaleją polepszacze przestrzeni, niech ich szlag wytraci!
ale ta cegiełka przynależy się do bloku z prawej, czy kamienicy z lewej? czy w ogóle jest bytem autonomicznym?
Mam to samo, co Wy. Ale trzeba przyznać, że ostatnimi laty coraz większy procent (wciąż mały, ale jednak) remontów, to zmiany na lepsze.
Też mam wrażenie, że ostatnimi laty procent estetycznych remontów wzrasta, ale nie pozbyłam się uczucia lęku przy każdym planie zmian, jak przedmówcy.
Prześlij komentarz