że szprosiki naklejane? cóż, sztuka stolarkookienna upadła. przyczynił się do tego wymóg współczynnikowy. tak samo zresztą, jak w przypadku ścian stawiania: brak mostka killerem formy.
To naklejanie jest tak idiotyczne jak gdyby ktoś dokleił sobie sztuczne, krzaczaste brwi i paradował z nimi po mieście (najlepiej, gdyby przyklejone były na odwrót).
jasne, że można mieć okna z prawdziwymi szprosami. tylko wiesz sama, jak taki szpros wygląda obejmując szybę zespoloną - świeci sreberkiem aluminiowym we środku. tak samo z ramą okienną, ościeżnicą, słupkami - wszystko jest na ogół SZERSZE niż w starszych oknach, a za to mniej finezyjnie ukształtowane (nawet jeśli jest z drewna o PCW nie wspominam). to wychodzi zwłaszcza, gdy część okna jest ruchoma, a część nie - wszystko zaczyna do siebie nie pasować.
to miałem na myśli pisząc o upadku sztuki okiennej.
ba, można oczywiście zamówić replikę starego okna. ale na ogół odstręcza od tego 1) koszt 2) ilość powierzchni do mycia w oknie nie-zespolonym 3) koszt 4) otwieranie dwóch skrzydeł, nie jednego wspominałem o koszcie?
A to tak, oczywiście. Nie nazwałabym tego upadkiem, raczej rozwojem, który niestety źle wpływa na estetykę (patrz dizajn samochodów, też technologia wymusza pewne rozwiązania, które sprawiają że współczesny wóz wygląda jak nadmuchana bańka). Koszt jest oczywisty, ale tak jak pisałam, lepiej zrezygnować ze szprosów, niż je naklejać, bo to wygląda o wiele gorzej i tylko o tym piszę.
Rozwój rozwojem, ale wstawianie dzisiejszych badziwioplastików do modernistycznych domów, to jakby wstawić migacze od malucha do limuzyny z lat 30-tych.
A naklejane pseudoszprosy najśmieszniej wyglądają w blokach z wielkiej płyty.
Ja jestem gospodarzem tego domu i wymagam społecznego podejścia; pani powiesiła brązowe, a ja zielone. I jak to wygląda? Jak gówno w lesie! I ja się na to nie zgadzam! ;)
rozumiem. ale ten rozwój jest dla mnie upadkiem, normalne zjawisko, gdy masówka i produkcja przemysłowa zastępuje (w zasadzie w tym przypadku) rzemiosło... na stare okno patrzę jak na niemal dzieło (dziełko) sztuki. nowe okna, które mają naśladować podziałami stare wyciskają mi łzy wściekłości... ;-)
O tak, dziś mijałam dom ze złotymi szprosami, plomba mi wypadła na jego widok ;)))
Kiedyś okna były robione ręcznie, dziś je robią maszyny w fabryce. Tak samo meble, to jest po prostu inny standard. Ale i inna cena, coś za coś. Kiedyś tylko nieliczni mieli porządne okna, inni mieli byle czym połatane pojedyncze szyby. I zimno w chałupie, że strach. Nowe okna to przede wszystkim współczynnik k. Bezkonkurencyjny w porównaniu do starych okien i tu nawet nie próbuję marudzić, bo zysk w kosztach ogrzewania jest ogromny. Zimą włączyliśmy kaloryfery dwa razy podczas dużych mrozów, na pół godziny i to tylko ze względu na Kluskę, inaczej byśmy nie włączali. Wielka płyta docieplona styropianem i okna pcv.
Ze Stalowej??? :) To "szaconek" Bo to najniebezpieczniejsza chyba ulica w Polsce:) I dobrze, ze wyjeżdzasz tym bo to robi wrażenie. Gratulacje odwagi i pomysłu :) Vojtek miłośnik Pragi
Tak na Żoliborzu willowym jest ogólnie bardzo piękni i pachnąco o tej porze. A okna plastikowe się wciska wszędzie. Teraz to nawet by je wcisnęli do Zamku Warszawskiego :) Pozdrawiam z mieszkania z palstikowymo oknami :)
Ależ my wietrzyliśmy, wtedy spadało do 16, tylko wówczas mała była w innym pokoju. Tomi codziennie wietrzy przed spaniem sypialnię zimą, a potem tam razem spali (teraz się zmieniło, bo Klusię śpi w kojcu w salonie, najchłodniejszym pokoju w mieszkaniu, bo największym, ale z racji pory roku już nie zimnym). My ją w takiej temperaturze kąpaliśmy, żadna tam nagrzewana łazienka. Ot woda w wanience była cieplejsza niż ogólno przyjęte standardy. Syndrom sauny - najpierw gorąco, potem zimno. I tylko 2x katar miała, kiedy inne dzieciaki masowo chorowały na wszystko co popadnie. My zimnolubni z zasady, prócz babci, ale babcia w okresie mrozów wyjeżdża do ciepłych krajów, więc nie było problemu :)
p.s. W moim mieszkaniu w Warszawie przed dociepleniem bloku i wymianą okien, zimą, przy włączonych kaloryferach bywało i 10 stopni. Przy 18 stopniach zdejmowałam drugi sweter i rękawiczki. Tomi urodził się zimą stulecia. :)
20 komentarze:
że szprosiki naklejane?
cóż, sztuka stolarkookienna upadła. przyczynił się do tego wymóg współczynnikowy. tak samo zresztą, jak w przypadku ścian stawiania: brak mostka killerem formy.
To naklejanie jest tak idiotyczne jak gdyby ktoś dokleił sobie sztuczne, krzaczaste brwi i paradował z nimi po mieście (najlepiej, gdyby przyklejone były na odwrót).
@Er: No nie do końca, nadal można zamówić drewniane okna ze szprosami, są tylko "ciut" droższe i ludzie cwaniakują z nalepkami.
@Marcin: Ja już bym wolała bez, zwłaszcza że przeczuwam inne nalepienie szprosów, niż wyglądał podział okien oryginalnie.
No szlyczności, a Wy się nie znacie. Plastikowe szprosy rulez, a ludzie gdzieś muszą mieszkać.
Domek ładniusi ale o co się rozchodzi z temi oknami to nie kumam, ale ja tam się na budownictwie nie znam ;)
Szprosy, szprosami, ale za to jaka piękna wiosna była w marcu :D
Śnieżek jak najbardziej pasujący do wystroju zewnętrznego willi :)
jasne, że można mieć okna z prawdziwymi szprosami.
tylko wiesz sama, jak taki szpros wygląda obejmując szybę zespoloną - świeci sreberkiem aluminiowym we środku.
tak samo z ramą okienną, ościeżnicą, słupkami - wszystko jest na ogół SZERSZE niż w starszych oknach, a za to mniej finezyjnie ukształtowane (nawet jeśli jest z drewna o PCW nie wspominam).
to wychodzi zwłaszcza, gdy część okna jest ruchoma, a część nie - wszystko zaczyna do siebie nie pasować.
to miałem na myśli pisząc o upadku sztuki okiennej.
ba, można oczywiście zamówić replikę starego okna.
ale na ogół odstręcza od tego 1) koszt
2) ilość powierzchni do mycia w oknie nie-zespolonym
3) koszt
4) otwieranie dwóch skrzydeł, nie jednego
wspominałem o koszcie?
A to tak, oczywiście. Nie nazwałabym tego upadkiem, raczej rozwojem, który niestety źle wpływa na estetykę (patrz dizajn samochodów, też technologia wymusza pewne rozwiązania, które sprawiają że współczesny wóz wygląda jak nadmuchana bańka).
Koszt jest oczywisty, ale tak jak pisałam, lepiej zrezygnować ze szprosów, niż je naklejać, bo to wygląda o wiele gorzej i tylko o tym piszę.
Rozwój rozwojem, ale wstawianie dzisiejszych badziwioplastików do modernistycznych domów, to jakby wstawić migacze od malucha do limuzyny z lat 30-tych.
A naklejane pseudoszprosy najśmieszniej wyglądają w blokach z wielkiej płyty.
Ja jestem gospodarzem tego domu i wymagam społecznego podejścia; pani powiesiła brązowe, a ja zielone.
I jak to wygląda? Jak gówno w lesie! I ja się na to nie zgadzam! ;)
Oj kręci Cię ten prostopadłościenny modernizm.
rozumiem. ale ten rozwój jest dla mnie upadkiem, normalne zjawisko, gdy masówka i produkcja przemysłowa zastępuje (w zasadzie w tym przypadku) rzemiosło...
na stare okno patrzę jak na niemal dzieło (dziełko) sztuki. nowe okna, które mają naśladować podziałami stare wyciskają mi łzy wściekłości...
;-)
w wielkiej płycie nie widziałem, ale moje "ulubione" to te ZŁOTE szprosy :-L. . . . . .
O tak, dziś mijałam dom ze złotymi szprosami, plomba mi wypadła na jego widok ;)))
Kiedyś okna były robione ręcznie, dziś je robią maszyny w fabryce. Tak samo meble, to jest po prostu inny standard. Ale i inna cena, coś za coś. Kiedyś tylko nieliczni mieli porządne okna, inni mieli byle czym połatane pojedyncze szyby. I zimno w chałupie, że strach. Nowe okna to przede wszystkim współczynnik k. Bezkonkurencyjny w porównaniu do starych okien i tu nawet nie próbuję marudzić, bo zysk w kosztach ogrzewania jest ogromny. Zimą włączyliśmy kaloryfery dwa razy podczas dużych mrozów, na pół godziny i to tylko ze względu na Kluskę, inaczej byśmy nie włączali. Wielka płyta docieplona styropianem i okna pcv.
A mieszkanie nagrzewaliście chuchaniem? ;)
Wcale nie było zimno, średnio 18 stopni, w kuchni to nawet cieplej, bo kuchenka i lodówka grzały, a w łazience rury :)
Ze Stalowej??? :) To "szaconek" Bo to najniebezpieczniejsza chyba ulica w Polsce:) I dobrze, ze wyjeżdzasz tym bo to robi wrażenie. Gratulacje odwagi i pomysłu :)
Vojtek miłośnik Pragi
Tak na Żoliborzu willowym jest ogólnie bardzo piękni i pachnąco o tej porze. A okna plastikowe się wciska wszędzie. Teraz to nawet by je wcisnęli do Zamku Warszawskiego :)
Pozdrawiam z mieszkania z palstikowymo oknami :)
18 stopni? zimny chów, bardzo zdrowo :-)
ale ja bym zimą bez kaloryfera nie wytrzymał, bo okno nocą zawsze otwarte. wychłodziłoby się do zera ;-)
Ależ my wietrzyliśmy, wtedy spadało do 16, tylko wówczas mała była w innym pokoju. Tomi codziennie wietrzy przed spaniem sypialnię zimą, a potem tam razem spali (teraz się zmieniło, bo Klusię śpi w kojcu w salonie, najchłodniejszym pokoju w mieszkaniu, bo największym, ale z racji pory roku już nie zimnym). My ją w takiej temperaturze kąpaliśmy, żadna tam nagrzewana łazienka. Ot woda w wanience była cieplejsza niż ogólno przyjęte standardy. Syndrom sauny - najpierw gorąco, potem zimno. I tylko 2x katar miała, kiedy inne dzieciaki masowo chorowały na wszystko co popadnie. My zimnolubni z zasady, prócz babci, ale babcia w okresie mrozów wyjeżdża do ciepłych krajów, więc nie było problemu :)
p.s. W moim mieszkaniu w Warszawie przed dociepleniem bloku i wymianą okien, zimą, przy włączonych kaloryferach bywało i 10 stopni. Przy 18 stopniach zdejmowałam drugi sweter i rękawiczki. Tomi urodził się zimą stulecia. :)
Solidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
Prześlij komentarz