Tam jest syrenka!
A to gong zrobiony z prawdiwej bomby i prwdziwej radzieckiej szyny kolejowej.
To nie jest ograniczenie prędkości ;)
A to ostatni zabytkowy słupek trakcji, widać od wejścia.
A w środku... nowe sklepienie, stare zawaliłosię podczas bpmbardowania podczas wojny. Część hali nie została odbudowana.
16 komentarze:
O - to jakaś akcja wpuszczania do środka była?
Pierwsza fotka cudowna...no takie niewinne te tramwaje:)
@Stolica: Nie było, Rubeus sam załatwiał pozwolenie dla nas dwojga i w ostatniej chwili wybłagał miejscówkę dla Hrabiego. Ale szlak przetarty,może kiedy uda się zorganizować wycieczkę do innej zajezdni,np na Woli :)
@Zbyszek: One zawsze niewinne na postoju,ale rozpędzone...
Ile ciekawych rzeczy można przyfocić na takiej wycieczce!;)
Bardzo ciekawe było oglądanie z bliska szyn w gumie, która wypełniała zagłębienie w betonie - to rozwiązanie wyciszające zastosowane w Al.Jerozolimskich.
W te prawdziwe radzieckie to ja nie wierze, wiedzac jak nam z Polski wszystko nawet szyny kolejowe jeszcze w czasie wojny wywozili, niczego nie zostawiajac, wiec moze byc, ze ta szyna do Polski wrocila :)
Fajne zdjecia z zajezdni, nigdy w takiej nie bylam...
Może i racja,może wróciła ;) W zajezdni byłam po raz pierwszy.
@Stolico - może kolejną wycieczkę w jakieś dziwne miejsce uda się zorganizować hrabiemu. Ale o tym trzeba będzie pogadać przy napoju chmielowym :-)
A co do przetarcia szlaku - 2 max 3 osoby, to wszystko na co się tramwaje warszawskie zgadzają.
Rozumiem że grupa 5-6 osobowa zagroziłaby bezpieczeństwu i czci Tramwajów Warszawskich...
Mam wrażenie,że już nasza trójka sprawiła niemały kłopot :)
Jak Was znam, to zachowywaliście się karygodnie. Pewnie włazliście wszędzie i wszystko fotografowaliście. W życiu bym Was do domu nie wpuścił, a co dopiero do zajezdni ;)
No, ja mało fociłam bo mi pluchy marzły. Ale Hrabik i Rubeus na potęgę ;)
@stolico - ja sam siebie bym nie wpuścił :-) np. przedwczoraj naraziłem się dwóm ochroniarzom bo chciałem sfotografować dokładnie fasadę Dworu Ksawerego Pusłowskiego i na teren przez nich strzeżony wlazłem i jeszcze im pyskowałem :-)
A tu byliśmy grzeczni, bo mieliśmy pozwolenie na włażenie wszędzie i pstrykanie czego dusza zapragnie. Przez jakiś czas oprowadzał nas kierownik zajezdni, a potem wrócił do swoich obowiązków i dał nam wolną rękę w łażeniu po hali. I najważniejsze mieliśmy też dużo czasu.
@marcin - nie chodzi o uwłaczanie czci, ale raczej o kwestie organizacyjne. Co innego dni otwarte i zorganizowane zwiedzanie, a co innego co prawda ludzie zapowiedziani, ale spadli prawie jak z księżyca :-)
Lavinko - Szyny nie są radzieckie, ale rosyjskie sprzed I Wojny Światowej.
Najlepszy jest gong, ale widzę jakiś problem ze słowem prawdziwy... a może on nieprawdziwy jest? ;)))
@Hrabia: Aże źle zapamiętałam? To takie... typowe dla mnie ;)))
Prześlij komentarz