Tuptając ulicą Miodową cierpiąc na nożne adhd, co nie pozwoliło mi czekać na autobus całe dwie minuty ciapnęłam jedną fotkę kościołowi, którego chyba nigdy nie wrzucałam na blog. Wszyscy robią zdjęcia kościołom, dlatego często o nich zapominam. Bo przecież "wszyscy im robią zdjęcia". Ale nie, teraz gdy rzadziej bywam w stolicy, trzeba fotografować wszystko, żeby potem nie było 2 miesięcy przerwy... Klasztoru kapucynów już nie robiłam, bo mi było nie po drodze.
Kościół pokolorowano koszmarnie, zęby bolą od dobrania kolorów, nic na to nie poradzę. Może go kiedyś przemalują na coś sensowniejszego (choć przeczuwam, że da się to popsuć jeszcze bardziej).
0 komentarze:
Prześlij komentarz