W moim przypadku - rzut beretem od Żyrardowa, ale i z Warszawy koleją blisko. Autem też się da, ale nie tak przyjemnie. Ile razy jestem w tym malutkim miasteczku, zawsze jakieś wille sfocę. Tym razem zaparłam się sfocić jak najwięcej, ale i tak mi trochę krzaki przeszkadzały, a to zamiast willi była dziura w ziemi, a to już zupełnie nowy budynek. Nie sfociłam nawet połowy, którą chciałam, ale i tak więcej niż zazwyczaj. Jak na upalny dzionek i tak nieźle. Tylko rękawiczki rowerowe zgubiłam.
Wybrałam do relacji kilka najładniejszych (wg mego gustu).
6 komentarze:
Dzięki sprytnemu zabiegowi nienazwania tego "malutkiego miasteczka" pozostawiasz więcej pola do domysłów czytelnikowi. Miasteczko jawi się w Twoim wpisie być nieco odrealnionym, onirycznym bytem, może wytworem Twojej wyobraźni. Może wizja idealnego malutkiego miasteczka, może tęsknota za brakiem takich miasteczek w Polsce. Dawny świat, który odszedł i go już nie ma. A może nigdy nie było?
ślicznie. no i latem smog tak nie dusi, jak zimą ;-)
Piosenka taka była - Truskawki w Milanówku.
Nr 6, ojejeeej, tak!
DLaczego Marylówka od razu kojarzy mi się z Marylą R.? :/
R.? To ona też idzie do kicia? ;)
Prześlij komentarz