W Warszawie wiosna z zimą toczą zacięty bój. Na Bielanach i Żoliborzu zima wygrywa, szadź osiadła na drzewach i ziąb straszliwy. W centrum lepiej, ale ciepła herbata zaczyna mieć wartość platyny ;)
Głębiej w las nie wchodziłam, jak zwykle o tej porze w krzalu rozgrzewał się czymś więcej niż herbatą lokalny lumpenploretariat.
7 komentarze:
Eee tam szadź, przynajmniej ładnie wygląda. Może ktoś jest chętny na śnieg, którego trochę się u nas po lasach wala.
A na Młocinach było cudnie i to pomimo tego, ze koło Bruhla trzeba było się płotu trzymać na tej wąskiej ścieżce, jaką nam zostawili.
Ale ognisko na polanie wszytko wynagrodziło :)
Lumpenproletariat w lasku zimą się grzeje a latem chłodzi przy pomocy tych samych napojów.
@Psikiszek: No tak, dla Was, ludzi ze wschodu, takie coś to nie zima ;) Ale dla mnie, chwilowej żyrardowianki, gdzie śnieg w tym roku padał rzadziej niż nawet w Łodzi, tzn. kilka razy na całą zimę - to już niemal Syberia.
@Weldon: Ogrodzenie przez środek szlaku to wielki ból dla tego miejsca. :(
@Marcin: Latem chyba docierają dalej, do Lasku Bielańskiego, bo ich rzadziej tam spotykam, jak jest ciepło. Ale może to zależy od pory dnia.
Szadź jest zawsze bardzo malownicza:)
A wiesz, że Lasek Lindego to ja zawsze kojarzyłem tez z Lasem Bielańskim. Stosunkowo niedawno odkryłem, że jednak to nie Las Bielański. Pozdrawiam zarowerowaną pozytywnie rodzinkę.
Nie masz się czym przejmować, dużo ludzi nawet mieszkających na Bielanach Lasem Bielańskim nazywa obydwa lasy. Albo o Lasku Lindego mówią Lasek Bielański, żeby odróżnić od Lasu Bielańskiego. To młody zagajnik, kiedyś tu były tereny wojskowe i poligon. Wał pośrodku lasku to prawdopodobnie pozostałość po strzelnicy z czasów carskich (wzdłuż Marymonckiej stały koszarowce w Lesie Bielańskim), ale tak naprawdę to nie wiadomo.
Prześlij komentarz