Aktualności

Blog jest aktualizowany rzadko, ponieważ nieczęsto bywam w Warszawie. Ale czasem coś wrzucę.

piątek, 13 marca 2015

=== Różowe majtki Polibudy ===

Kiedy elewacja była w tym kolorze na kawałku, wyglądało strasznie. Po odmalowaniu całej nie wygląda tak tragicznie, ale czekam na czas, aż ją spaliny nieco podbrudzą.

18 komentarze:

Er pisze...

mnie się nie podoba. to w ogóle nie jest elegancki kolor.
zdarzają się jednak udane kolororenowacje - zachwyciły mnie nowe barwy pobliskiego NIK-u, nałożone właśnie w miejsce paskudnego różyku.

lavinka pisze...

No, mając wybór na pewno poszłabym w kolor wnętrza, czyli taką złamaną biel, albo chociaż szlachetną szarość tynku. No ale teraz wszystko musi być kolorowo, szlag. Jeszcze zeby okna były czarne, ale z bliska to brązowe drewno strasznie się z różem gryzie. Na szczęście w pochmurny dzień to się aż tak nie rzuca w oczy. A pod NIK muszę podejść/podjechać. Dawno tamtędy nie jechałam, kiedyś wybierałam tramwaj, teraz się przebijam pasem rowerowym Koszykową i do Filtrowej nie dobijam w tym miejscu. Gugiel strit twierdzi, że róż zamieniono na rodzaj miodowej żółci. Lepiej niż róż, ale nadal za mocno, jak na moje standardy koloru w architekturze ;)

Marcin pisze...

To jest obleśne, ale i tak kamienicy przy Filtrowej nie przebije.

http://mojawarszawa.blox.pl/html pisze...

ooo! Nie było mnie dawno, nie widziałam, że już calość zrobiono. To nie wygląda może najlepiej (ja też nie kocham tego koloru), ale jednak niebo a ziemia w porownaniu z tym, gdy różowe było tylko wejście. Swoją drogą strasznie długo to trwalo.

Er pisze...

odnośnie NIK-u: nazwałbym to raczej szlachetnymi kolorami ziemi. w każdym razie, zmiana jest na duży plus.

Vojtek pisze...

Nie ma już takiego tłumu gapiów. Nawet jestem tym zdziwiony. Wczoraj jechałem na Pragę i bylo pustawo. A co do osób w kadrach to jak filmowałem to jeden facet się zasłaniał i powiedział., że sobie nie życzy być na filmie. A ja się spytałem to jak mam focić i filmować??? Żeby nikogo w kadrze nie bylo. Pozdrowienia dla zarowerowanej maksymalnie rodziny :)

Polibuda. Najlepsza uczelnia techniczna w Polsce od lat. I chyba nie do przebicia. Pozdrowienia dla wszędobylskiej Pauliny. I dal jej ZAROWEROWANEJ rodziny. Rym przypadkowy.

Vojtek pisze...

Nie ma już takiego tłumu gapiów. Nawet jestem tym zdziwiony. Wczoraj jechałem na Pragę i bylo pustawo. A co do osób w kadrach to jak filmowałem to jeden facet się zasłaniał i powiedział., że sobie nie życzy być na filmie. A ja się spytałem to jak mam focić i filmować??? Żeby nikogo w kadrze nie bylo. Pozdrowienia dla zarowerowanej maksymalnie rodziny :)

Polibuda. Najlepsza uczelnia techniczna w Polsce od lat. I chyba nie do przebicia. Pozdrowienia dla wszędobylskiej Pauliny. I dal jej ZAROWEROWANEJ rodziny. Rym przypadkowy.

Robert Trzciński pisze...

Kolor nijaki, ale zawsze może być gorzej.

Rock 60-70 pisze...

Jest teraz jakaś taka słabość do tej pstrokacizny. Skąd się to bierze?

lavinka pisze...

Ludzie starej daty muszą odreagować szarzyznę komuny, tak to sobie tłumaczę.

Rock 60-70 pisze...

Pod warunkiem, że te decyzje podejmują ludzie starej daty. Ciekawe, jak wyglądały budynki w latach 1918-1939 od strony kolorystycznej ;-)

lavinka pisze...

Moje doświadczenie z architektami starej daty (vide projektant ostatniego metra, u którego parę miesięcy pracowała) mówi mi, że oni mają różnie. Jedni pchają się w kolor, inni chcą błysnąć na tle otoczenia. W przypadku metra moim zdanie chodziło o błysk, a nie o kolor. Kto zdecydował o landrynce w przypadku Polibudy, nie mam pojęcia, ale podejrzewam, że pomysłodawca jest zawiedziony, że wyszło tak blado. Kolory na blokowiskach to przede wszystkim fuchy architektów w wieku 50+. Dorabiają sobie przed emeryturą takimi chałturami i wręcz domagają się pchania tam kolorów, bo ma być "wesoło i kolorowo". To był cytat.

Rock 60-70 pisze...

Zawsze czegoś nowego się człowiek dowie. Może jakieś przekonanie (poza dorabianiem sobie), że takie kolorowe budynki będą się bardziej podobać, zwłaszcza młodzieży. Że to jest coś bardziej na czasie. Tymczasem nie spotkałem jeszcze nikogo, komu by te jaskrawe kolory przypadły do gustu. Pomijam już, że jest to tendencja, która się rozprzestrzenia.

lavinka pisze...

Powiem Ci, że moi rówieśnicy raczej kochają biały modernizm. Walkę z wykładowcami o biel i szarość na elewacjach toczyliśmy długo wespół w zespół. To niestety konflikt pokoleń. Oni mieli za dużo wielkiej płyty i prefabrykatów, nam wypadały plomby z zębów na widok architektury z lat 90. Teraz nowe osiedla coraz częściej mają spokojne kolory. to zasługa tego, że coraz młodsi architekci są dopuszczani jako decydenci, ale też inwestorzy są młodsi i coraz bardziej prócz przaśnego klocka lego chcą jednak coś eleganckiego i nowoczesnego.

Rock 60-70 pisze...

Aż tak się nie znam, właściwie to nie znam się wcale. Opieram się na swoich obserwacjach, a z tych obserwacji wynika, że teraz buduje się budynki mocno przeszkolone, takie, gdzie niemal można zajrzeć człowiekowi do mieszkania idąc ulicą - bo wszystko jest na widoku. Jak Ty to postrzegasz?

lavinka pisze...

Duże przeszklenia przyszły z zachodu, tam jest łagodniejszy klimat, więc tyle nie tracą. Ale i mentalność ludzi inna. Oni się nie zasłaniają firankami przed sąsiadami tylko odwrotnie, raczej starają się pokazać, jak mają fajnie urządzony dom. Pierwsze, co robi Polak po wprowadzeniu się do mieszkania z przeszkleniami - montuje rolety i zasłania na większość dnia. ;)

Rock 60-70 pisze...

A to dobre :-) Mam na przeciwko blok trzypiętrowy, w którym wprawdzie są normalne okna (budynek pochodzi prawdopodobnie z końca lat 70 lub początku 80), ale praktycznie przez cały dzień są zasłonięte. Jakby mieszkały tam jakieś wampiry, co boją się światła ;)

lavinka pisze...

Ja mam żaluzje bez zasłonek i firanek, zasuwam na noc, żeby mnie słońce o świcie nie budziło (wschodnio-północne okna), ale poza tym mam raczej odsłonięte. Wychowałam się na 11 pietrze, gdzie najbliższy blok z naprzeciwka był oddalony o wieleset metrów. Może dlatego nie mam poczucia, że koś gapi mi się w okna. Zresztą dlatego też wolę żaluzje od rolet, bo latem można je tylko częściowo zamknąć, by słońce bezpośrednio nie wpadało, ale nadal można wyglądać na zewnątrz. Może gdybym mieszkała na parterze, miałabym inne doświadczenia.

Prześlij komentarz