Do budynku podeszłam od tak zwanej dupy strony, zatem najpierw zobaczyłam schody, potem ciekawą oranżerię, a dopiero na końcu przemiły cichy zakątek wśród zieleni. A że nosa wściubić wszędzie muszę, to pośrodku oczka zieleni odkryłam "grzybek". :)
Jakoś tak wyszło, że nigdy tu nie dotarłam. Albo byłam w dzieciństwie po nocy i nic nie zapamiętałam z otoczenia. W każdym razie zapałałam chęcią ukulturalnienia się, koniecznie w tym roku. Ciekawe czy słychać muzykę z placyku, to bym nie musiała robić mądrej miny, wbijać się w ekstra ciuchy, tylko jak rasowy menel zalec z kanapkami i termosem na ławce. :)
Więcej zdjęć od tego miejsca.
8 komentarze:
A gdzież to taki "piknie"?
Aleja Solidarności, za kościołem. Niedaleko od Feminy. Zajrzyj na gugielmapsy, znajdziesz bez pudła.
A - to wiem. Więc na mapę nie muszę patrzeć.
byłem raz, ale że opery nie kupuję w ogóle, to nie na operze.
bardzo elegancko i ę-ą.
Ale ewangelików wykurzyli ci od ę, ą ;)
A ta pomarańczarnia to była, czy to świeży nabytek? Szczerze mówiąc jakoś się tak złożyło, że bywałem tam zimą, znaczy w takiej porze roku, jak mocny śnieg leży i nie mogę sobie przypomnieć, czy była :)
ze 20 lat jest. a STS pamiętasz, że był w tym miejscu? bo ja nie mam na to szans ;-)
W tym budynku mieścił się kiedyś zbór kalwiński zanim zbudowano ten wyższy obok. Nie, tego osobiście nie pamiętam, przeczytałem. Chodzę tamtędy często, żeby nie iść wzdłuż Al. "Solidarności".
O tak, dzięki Tobie odkryłam, jak tam jest miło. Obiecałam sobie tamtędy przejść, bo już od paru lat się zbierałam i jakoś było nie po drodze (nie mam powodu, by tamtędy chodzić, bo w ogóle rzadko chodzę w kierunku wschód-zachód).
Prześlij komentarz