Jakiś czas temu podjęliśmy trudną decyzję o sprzedaży działeczki w Burakowie (ROD Łomianki). Długo szukaliśmy chętnych gotowych sensownie zapłacić i w końcu tej wiosny się udało. Żegnaj działeczko!
Fotki z marca, dlatego łyso.
13
komentarze:
wariag
pisze...
Oby dostała się w dobre ręce bo wygląda sympatycznie.
Jako mieszkaniec podwarszawia i właściciel ogródka bardzo późno zrozumiałem ideę ogródków działkowych. No cóż, przynajmniej zdjęcia Ci zostały i wspomnienia z miejsca gdzie mogłaś za młodu trenować zakopywanie keszy ;)
Jaka szkoda. Działka wygląda obłędnie! Nigdy nie miałem działki, więc takie miejsca wydają mi się czymś niezwykle uroczym, gdzie można złapać chwilę oddechu i odpocząć.
Współczuję rozstania. Rozumiem doskonale potrzeby działkowe, sam wprawdzie mam uraz z dzieciństwa na tym punkcie, ale w normalnych warunkach działka to fajna rzecz. Szkoda, szkoda.
Oczywiście wiem gdzie jest Buraków. W Burakowie koło Łomianek:) Kiedyś zagłębie rzemiosła i drobnej produkcji. Nawet tam pracowałem. No cóż JEDEN SPRZEDAJE, DRUGI KUPUJE. Tak było, jest i będzie:) W każdym razie rozumiem, e najbardziej szkoda swojej pracy. Bo ładnie to wygląda. Składam szczere kondolencie z powodu utraty działki. Ale z drugiej strony gratuluję gotówki. Vojtek
Szkoda, ogromna szkoda. Ja na działce wychowany - rodzice sprawili sobie działkę w (znanych Ci pewnie) Piotrkowicach k/Mszczonowa, gdy jeszcze mieszkaliśmy w Warszawie. Potem przeprowadziliśmy się na wieś i rodzice stwierdzili, że po co działka, skoro mają taką samą wokół domu. Ale ja już za bardzo wrosłem w tę ziemię między źródłami Pisi i Jeziorki, między Zbiornikiem św. Anny a Lasami Skulskimi, sprzedać nie dałem, przejąłem i gospodarzę tam do dziś. I do tej pory nie wyobrażam sobie, że mógłbym ją sprzedać, bo to jakby część mojego życia - coraz większa część. Właśnie policzyłem, że jakoś na dniach miną 24 lata mojego tam bywania... No, nic...
13 komentarze:
Oby dostała się w dobre ręce bo wygląda sympatycznie.
Jako mieszkaniec podwarszawia i właściciel ogródka bardzo późno zrozumiałem ideę ogródków działkowych. No cóż, przynajmniej zdjęcia Ci zostały i wspomnienia z miejsca gdzie mogłaś za młodu trenować zakopywanie keszy ;)
Ręce raczej średnie, wspominali o parkingu na samochód. Ale trudno, więcej tam nie pojadę, żeby nie płakać. ;)
U, ten mostek jest bardzo sympatyczny. :)
też kiedyś byłem przeciwnikiem PODów i RODów ;-)
ale mi się odmnieniło, gdy zacząłem cenić takie zapory dla dewelopizacji przestrzeni.
trudne i smutne są takie rozstania...
Jaka szkoda. Działka wygląda obłędnie! Nigdy nie miałem działki, więc takie miejsca wydają mi się czymś niezwykle uroczym, gdzie można złapać chwilę oddechu i odpocząć.
Teraz już wiem dlaczego nie będzie tipi :-(
Współczuję rozstania. Rozumiem doskonale potrzeby działkowe, sam wprawdzie mam uraz z dzieciństwa na tym punkcie, ale w normalnych warunkach działka to fajna rzecz. Szkoda, szkoda.
He, no mam jak Marcin - jest pewna dziecięca trauma, bo zielsko i ja to są światy dwa, ale szkoda jest bez wątpienia.
Ajemaju, ja zielsko bardzo lubię. Natomiast hasło "wyjazd na działkę" powoduje u mnie bardzo dziwne i nieprzewidywane przez otoczenie reakcje.
Oczywiście wiem gdzie jest Buraków. W Burakowie koło Łomianek:) Kiedyś zagłębie rzemiosła i drobnej produkcji. Nawet tam pracowałem.
No cóż JEDEN SPRZEDAJE, DRUGI KUPUJE. Tak było, jest i będzie:)
W każdym razie rozumiem, e najbardziej szkoda swojej pracy. Bo ładnie to wygląda.
Składam szczere kondolencie z powodu utraty działki. Ale z drugiej strony gratuluję gotówki.
Vojtek
@Marcinie - wię, że zielsko lubisz - miałem oczywiście na myśli hasło "witaj szkoło!". Znaczy "wyjazd na działkę".
Szkoda, ogromna szkoda. Ja na działce wychowany - rodzice sprawili sobie działkę w (znanych Ci pewnie) Piotrkowicach k/Mszczonowa, gdy jeszcze mieszkaliśmy w Warszawie. Potem przeprowadziliśmy się na wieś i rodzice stwierdzili, że po co działka, skoro mają taką samą wokół domu. Ale ja już za bardzo wrosłem w tę ziemię między źródłami Pisi i Jeziorki, między Zbiornikiem św. Anny a Lasami Skulskimi, sprzedać nie dałem, przejąłem i gospodarzę tam do dziś. I do tej pory nie wyobrażam sobie, że mógłbym ją sprzedać, bo to jakby część mojego życia - coraz większa część. Właśnie policzyłem, że jakoś na dniach miną 24 lata mojego tam bywania...
No, nic...
Prześlij komentarz