Aktualności

Blog jest aktualizowany rzadko, ponieważ nieczęsto bywam w Warszawie. Ale czasem coś wrzucę.

piątek, 11 grudnia 2009

=== Miejski krajobraz nie sprzyjarowerowaniu ===

Niemniej ja się jeszcze nie poddałam, choć minął tydzień odkiedy ostatni raz byłam na rowerze. Toto zdjęcia późnowiosenne ;)

14 komentarze:

Robert Trzciński pisze...

E tam - zimowej aury aktualnie nie ma. Być może, że nie nawet jej nie będzie. Z drugiej strony dla mnie to jednak kiepsko: jak widzę rowerzystę to podnosi mi się ciśnienie... Na przykład wczoraj w środku miasta, przez pasy przejeżdżało dwóch rowerzystów (oboje w różnych kierunkach) - sporo ludzi, a oni przejeżdżają sobie zamiast zejść z tych swoich dwóch kółek.

Dlatego też wolał bym ażeby było zimowo - to przerwa dla rowerzystów, a dla mnie bezpieczniejsze poruszanie się po mieście...

Marcin pisze...

Robercie. Największym zagrożeniem nie są konkretnie ani piesi, ani rowerzyści, ani kierowcy. Najgorsi są debile i tu niestety środek transportu jest dowolny. Ja również oglądam z radością panie, wyprowadzające psy na ścieżkę rowerową (pani po jednej a smycz i pies po drugiej stronie ścieżki), kretynów parkujących samochody tak, że nie można przejść chodnikiem, czy rowerzystów, uważających że nie dotyczą ich ograniczenia prędkości. Każdy idiota stanowi zagrożenie niezależnie od pory roku.

Robert Trzciński pisze...

Fakt. Tak więc jak tylko możemy walczmy z głupotą. Ja akurat nie chodzę po ścieżkach rowerowych, chyba że akurat nie zauważę, no to zdarzy mi się wejść. Nie robię jednak tego celowo - a to jest różnica.

Nie chcę, by rowerzyści się na mnie obrażali, bo nie wojnę między pieszymi a rowerzystami to chodzi. Fakt, że skupiłem się tylko na "tych osobnikach".

Czytałem i słyszałem, że rowerzyści też mają przesrane - chodzi mi o jeżdżenie po ulicy. Kierowcy nie za bardzo lubią rowery na ulicy. No cóż...

Ale broniąc jeszcze pieszych, a głównie swojej osoby: nie lubię jak rowerzysta wsiada na przykład do autobusu, a do tramwaju to już w ogóle... Dlaczego? Takowy osobnik jedzie zazwyczaj kilka przystanków i wysiada - przecież szybciej było by pojechać na rowerze. Jazda metrem wraz z rowerem jest już uzasadniona - ktoś kto chce się przejechać lasem kabackim nie będzie jechał tam na rowerze - lepiej nie nadwyrężać sił i wsiąść w metro.

Autorka i zarazem administratorka (foto)bloga zabije mnie zapewne za pisanie nie na temat... :D Tępmy głupotę, i chyba to tyle...

lavinka pisze...

"Każdy idiota stanowi zagrożenie niezależnie od pory roku. " O to to to.
Jeśli rowerzysta wsiada do metra,tramwaju lub autobusu to zazwyczaj ma powód. Ja to szanuję,tak samo jak matki z wózkami i osoby na wózkach inwalidzkich :)

Zauważyłam inną prawidłowość. Dużo ludzi musi kogoś nienawidzić.W ten sposób się dowartościuje. Zawsze sobie kogo znajdą. Jednym będą przeszkadzać rowerzyści,innym Żydzi czy Cyganie. Grunt,by mieć na kogo ponarzekać ;)

Rubeus pisze...

Ponieważ mam kłopoty z chodzeniem, to dziś w celu załatwienia sprawy urzędowej wybrałem rower do przemieszczania się na trasie - dom-metro-urząd-merto-dom. Czapka, ciepła kurtka, rękawiczki i nie było źle. (Pomijając fakt, że mój rower aż prosi się o przegląd).

Krabikowie pisze...

Dla mnie już jest za zimno na spacery, wiec na rowerze bym zamarzła. Czekam na cieplejsze dni :)Ps. Marcinie trudno się z Tobą nie zgodzić, to nie środek transportu robi z człowieka idiotę ;)

Marcin pisze...

Ja wiem że nienawiść to nieładna rzecz i należy tłumić w sobie negatywne uczucia, kochać świat i ludzi, i takie tam pierdoły. Ale naprawdę nie mogę opanować złych myśli, gdy widzę:

a) Jełopa, parkującego na trawniku
b) Jełopa, pakującego się z psem na ścieżkę rowerową
c) Jełopa na rowerze, próbującego mnie staranować na chodniku

We wszystkich trzech przypadkach (oraz podobnych) naprawdę, mimo humanitarnego podejścia do świata, zastosowałbym jakąś drastyczną terapię, np. przymusowe oglądanie teledysków zespołu Kiss.

lavinka pisze...

Do ludzi,którzy wkurzają doliczam

d) istoty na rowerach nocą bez oświetlenia ani odblasków

e) istoty w samochodach jadące po chodniku na skróty

f) babcie w autobusach rozpychające się siatami

;)

lavinka pisze...

p.s. @Rubeus - ja poległam,bo ostatnio przemieszczam się na piechotę i po długich spacerach po prostu nie mam siły. Muszę wreszcie odebrać nauszniki z poczty,to może lepiej będę znosić zimny wiatr i w krótkie trasy uderzę. Póki co szlajam się po katakumbach z nietoperzami ;)

Marcin pisze...

Hm. Nikt nie zaprotestował przeciwko oglądaniu teledysków zespołu Kiss. Dziwne.

roztoczanski pisze...

Kiedyś jakiś gostek po wyjściu z siłowni musiał skrócić sobie drogę jadąc chodnikiem, odsunąłem się na skraj chodnika, ale i tak potrącił mnie lusterkiem, zatrzymał się i wyskoczył do mnie z łapami, miał szczęście, że nie przepadam za mordobiciem, a ja do dziś się zastanawiam skąd się tacy biorą.

lavinka pisze...

Ja też nie,ale mam nadzieję,że ktoś im kiedyś tego plaskatego nosa utrze ;)

roztoczanski pisze...

Obawiam się, że ten gostek, choć nie dostał w dziób, to trochę żałował swojej zapalczywości i niewłaściwego korzystania z chodnika ;)

lavinka pisze...

Znając Ciebie,rozdeptałeś go argumentem ciężkiego kalibru ;)

Prześlij komentarz