Ostatnio obracam się w tym samym kwartale, ale że gdzie by się nie odkręcić, jakieś kadry atakują, to Was nimi pomęczę. Oto kawałek nowej Warszawy, który wyjątkowo mi się podoba. Pamiętam tę przestrzeń jako bałagan błotny między blokami. Dziś w pustą przestrzeń wcisnęły się biurowce i plac zabaw z rurą. Ale tak się wcisnęły, że z perspektywy istoty idącej na trasie północ-południe od dworca centralnego - jest przyjemnie. Co prawda nie wbijam do korpoknajpek, ale kusi. Tylko co ja tam będę robić, moje wnętrze nijak do tej atmosfery nie pasuje, choć lubię patrzeć na ich wnętrza zza szyby.
5 komentarze:
A to nie sa bloki mieszkalne?
Mówisz? Wyglądają jak biurowce.... hm, może faktycznie. :)
do środka nikt mnie nie zaprosił, ale wydawało mi się, że nawet widziałam na którymś piętrze ogłoszenie w stylu "apartament do wynajęcia"
Jeżeli to domy, to bez życia.
Tę rurozjeżdżalnię lubi mój syn :) A ja gdy tam jestem, myślę, że w tych blokach z drewnem chyba się miło mieszka, o ile ma się loggię od strony parku.
Prześlij komentarz