Aktualności

Blog jest aktualizowany rzadko, ponieważ nieczęsto bywam w Warszawie. Ale czasem coś wrzucę.

czwartek, 21 czerwca 2012

== LVI Akcja GTWb - "Warszawa z dzieciństwa." ==

Muszę otwarcie przyznać, zaspałam. Na dodatek różne niezależne ode mnie okoliczności spowodowały, że nie było mnie w Warszawie przed 20 czerwca, więc nie sfociłam tego, co chciałam. W zastępstwie daję w takim razie Maluszka, za to podrasowanego w klimacie ORWO. O ile nigdy w dzieciństwie o Maluchu nie marzyłam, za moich czasów posiadanie takiego samochodu przez rodziców było powodem do wstydu na podwórku... o tyle jednak jest to samochód z przeszłości. I co z tego, że poniższy model jednym z ostatnich, gdy go produkowali, to już byłam podlotkiem.

Świat dzieciństwa. Czasami wydaje mi się, że moje dzieciństwo przydarzyło się komuś innemu. Większość znajomych terenów wyremontowano, zostały tylko wspomnienia. Co gorsza większość z nich jest paskudna. Pewnie dlatego wolę patrzeć w przyszłość niż oglądać się za siebie. Gorzej już było. ;)



14 komentarze:

wariag pisze...

Nie zgadzam się. Będzie gorzej :( Większości współczesnych Polaków poczucie estetyki jest obce. A następne pokolenia już nie będą pamiętać, że coś takiego w ogóle istniało.

Sebik pisze...

A zaraz obok do technikum chodziłem więc u mnie będzie to Warszawa młodości :)

H_Piotr pisze...

I będzie to oczywiście wina złowieszczej Warszawy.

roztoczanski pisze...

Pierwszym samochodem którym miałem okazję sporo przejechać był szesnastoletni maluch, okazał się zaskakująco mało awaryjny :)

Rock 60-70 pisze...

Ale nieźle naładowany jest ten maluch! :)))

I am I pisze...

Ło matko - nie dość, że lila-róż, to jeszcze ma pasy z tyłu! I ja takim czymś jeździłem, i to wiele lat. Do dziś nie wiem, jak się mieściłem.

lavinka pisze...

O tak, teraz samochód naładowany po brzegi, a nie z jednym pasażerem, to rzadkość. ;)

lavinka pisze...

Ja jeżdżąc na tylnym siedzeniu zarywałam w głowę sufitem przy każdym wyboju. A Ty przecież jesteś dużo wyższy ode nie. To nie mogło być proste, zwłaszcza wsiadanie i wysiadanie ;)

Marcin pisze...

Kiedyś moi rodzice mieli malucha i jeździliśmy nim. Nienawidziłem tego samochodu ergo nie mam żadnych sentymentów z nim związanych. Małe, ciasne, niewygodne. Ble.

lavinka pisze...

Mój tato miał dużego Fiata i o ile pamiętam, to poza problemami z zamykaniem drzwi (trza huknąć) nie było takich akcji. Maluchy to była "inna jakość" ;)

I am I pisze...

Ja mam dobre wspomnienia, bo dzięki maluchowi odkrywaliśmy kraj. A niewygody - można przywyknąć, a zresztą - jaki był wtedy wybór?

lavinka pisze...

No przepraszam, wybór był spory. Duży fiat, wardburg, mercedes, trabant, skoda no i swojska syrenka. :)

Sebik pisze...

Kaszelman to pierwsza fura jaką kupił mój ojciec. Pierwsza jazda nim skończyła się tym, że po 5 minutach pchaliśmy go we czwórkę do domu. W deszczu.

wariag pisze...

Co to jest - ja się zapytowywuję? Mały fiat, duży fiat, wartburg... burżujeście som ;)

Prześlij komentarz