Dla Warszawiaków bazar ów jest legendą, szkoda że podupadł ostatnimi laty... ponoć jakaś firma ma tam coś zbudować, ale do końca nie wiadomo...
Trochę historii.
Znalazłam w sieci bardzo przyjemnie napisaną historię samego bazaru jak i biografię jego założyciela. LINK
Oto jej treść:
Któż nie słyszał o Bazarze Różyckiego? Można wręcz mówić o legendzie tego miejsca. Znają je nie tylko warszawiacy, ale i cała Polska. W tym roku 14 czerwca hucznie świętowano jubileusz Bazaru Różyckiego. A szacowny jubilat ma naprawdę niemało lat - dokładnie 101.
W rzeczywistości tradycji kupieckich tego miejsca możemy doszukiwać się znacznie wcześniej. W 1998 r. Praga obchodziła 350. rocznicę nadania praw miejskich przez króla Władysława IV.
Otóż w "Przywileju założenia miasta Pragi pod Warszawą w roku 1648" czytamy co następuje: "Władysław IV z Bożej łaski Król Polski, Wielki Książę Litewski, Ruski, Pruski, (...) chcąc korzyści tychże obywateli i mieszkańców oraz wzrost spomnienonego miasta zwiększyć, postanawiamy i zapowiadamy w niem cztery jarmarki: pierwszy na Trzy Króle, drugi i trzeci na Zwiastowanie Matki Boskiej, czwarty na św. Franciszka wyznawcę, nie mniej targi co tydzień w dni tylko piątkowe na konie i bydło, we wtorki zaś i soboty na rzeczy i towary różnego rodzaju, wraz z pobieraniem targowego po jednym groszu od każdego konia i wołu". Rzeczywiście tereny te położone były niezwykle atrakcyjnie: u zbiegu szlaków, wzdłuż brzegu Wisły, co w dawniejszych czasach pozwalało na szybki i w miarę tani transport drogą rzeczną. Prawdziwy okres gospodarczej prosperity zaczął się jednak w latach 60. XIX wieku, kiedy to uruchomiono kolej Petersburską i Terespolską. Wówczas Praga stała się ważnym ośrodkiem przeładunku towarów ze wschodniej i zachodniej Europy. Doskonale wykorzystał to Julian Różycki, znany praski aptekarz i społecznik. W 1901 roku na terenie posesji tworzy targowisko o powierzchni 15 tysięcy metrów kwadratowych. Teren położony był niezwykle dogodnie: w obrębie ulic Targowej, Ząbkowskiej, Brzeskiej i Kępnej. Na targowisko można się było dostać pięcioma wejściami.
Kim był założyciel Bazaru, który później od jego nazwiska nazywano "Różycem"? Julian Różycki urodził się w Warszawie 11 marca 1834 roku. Ukończył Warszawską Szkołę Farmaceutyczną i studia na Wydziale Farmaceutycznym Akademii Medyko-Chirurgicznej w Warszawie. Był właścicielem dwóch aptek, Laboratorium Chemiczno-Farmaceutycznego, pierwszej na Pradze wytwórni sztucznych wód mineralnych, Pierwszej Krajowej Fabryki Plastrów Chemicznych. Różycki był również założycielem Towarzystwa Budowy i Eksploatacji Dróg Żelaznych Podjazdowych, którego staraniem wybudowano w latach 1896-1897 wąskotorową kolejkę dojazdową Warszawa-Marki. Ten słynny aptekarz i przemysłowiec znany był również z działalności społecznej i charytatywnej. Największą sławę przyniosło mu, chociaż zapewne się tego nie spodziewał, właśnie stworzenie targowiska na Pradze.
Na pocz. XX w. bazar był handlowym centrum dzielnicy. Prawą stronę bazaru zajmowały jatki. Środek - kramy i stragany. W kierunku Brzeskiej królował dział okazji i tandety, obok drób, gołębie, króliki i inna menażeria. W głównym wejściu w okresie międzywojennym znajdował się interesujący obiekt, przez wiele lat symbol Bazaru Różyckiego - kiosk w kształcie olbrzymiego syfonu, pomalowanego na niebiesko, ze srebrnym czubem. Można było tam nabyć różne łakocie, czekoladę i oczywiście wodę sodową. Ten osobliwy sklepik nazywano "syfonią praską".
Szczególną rolę odegrał bazar w czasie obu wojen światowych. Pomimo, że okupanci stosowali rozmaite represje wobec handlujących, na Bazarze Różyckiego można było w tych ciężkich czasach kupić niemal wszystko odzież, żywność, a nawet... broń. Wymagało to niemałej odwagi od kupców. W czasie II wojny światowej obowiązywały surowe zakazy przywozu towarów spoza Warszawy, towary rekwirowano, a wobec sprzedających stosowano dotkliwe kary. Niejeden ryzykował swoim życiem albo zesłaniem do obozu koncentracyjnego. Pomimo to trafiała tutaj zawartość całych wagonów towarowych z zagarnianych transportów wojskowych, zaś towar dostarczano nawet z pomocą przekupionych żołnierzy Wermachtu oryginalnymi samochodami niemieckich firm. Tak wspomina tamte czasy Aleksander Maliszewski na łamach "Stolicy" w 1967 r.: "Bazar Różyckiego na Pradze - przedziwny stwór odradzający się po każdym pogromie, zasadnicze miejsce zbytu prywatnych zakładów rzemieślniczych i tzw. szmuglu ze wsi, ale można tu dostać wszystko od igły do karabinu maszynowego. Wszystko co zostało wyprodukowane dla "władców sezonowych" i nie znalazło drogi do reichu, albo po prostu "wyciekło" z transportów wojskowych... Przy wejściu na bazar artykuły, za których sprzedaż grozi kara śmierci... białe pieczywo, mięso, słonina, cukier, nieco dalej papierosy". Kupcy ryzykowali także życiem pomagając rannym żołnierzom ze Szpitala Ujazdowskiego i dostarczając żywność więźniom z Pawiaka.
Po zakończeniu wojny także nie było łatwo. W listopadzie 1945 roku ówczesne władze powołały Komisję Specjalną do Walki z Nadużyciem i Szkodnictwem Gospodarczym. Powszechny był brak jakichkolwiek towarów w sklepach. Po raz kolejny kupcy starali się jak mogli, aby sprostać potrzebom warszawiaków. Niechęć komunistycznej władzy wobec prywatnej inicjatywy skutkowała jednak licznymi kontrolami inspektorów skarbowych i stosowaniem tzw. domiarów. Wydawało by się, że tamte czasy minęły bezpowrotnie, jednakże sytuacja kupców wciąż nie jest najlepsza. Wielokrotnie rozważano już możliwość zlikwidowania "Różyca", bądź jego modernizacji. Wciąż nie wiadomo, jaka będzie przyszłość kupców, którzy właśnie z tym legendarnym już miejscem związali swoje życie. Dla niektórych z nich to nie tylko ich własna historia, ale także historia ich rodziców i dziadków. Tradycje handlowania na Bazarze Różyckiego ma się podobno "we krwi". Powstają wielkie nowoczesne centra handlowe, jednak klienci wierni swoim przyzwyczajeniom wciąż od czasu do czasu odwiedzają to przesycone specyficznym klimatem miejsce, bo "Na Pradze wszystko się zdarzyć może, bo na bazarze człek blisko jest człeka. Tutaj najtaniej, bo wszędzie drożej, jedź więc na Pragę, kupuj, nie zwlekaj" - jak zachęcała Irena Warchocka w wierszu pt. "Przekupki praskie". A zatem kolejnych "Stu Lat".
Olga Tylińska
1 komentarze:
dodano: 10 lipca 2009 15:47
A widzieliście Babkę Kiepską ona handluje tam od powstania bazaru.Wkopała tam kamień węgielny i do dziś tam sprzedaje.Najładniejsza sprzedawczyni na tym bazarku.Poznacie ją po siwych włosach i czarnym wąsie.Pojawa sie często w towarzystwie syna uwodziciela-g...
nick ciemny typ
dodano: 11 września 2008 10:14
A czy są jeszcze na różyckim starocie i używane rzeczy?
nick lemur
dodano: 13 maja 2008 22:45
Cicho, nie zabijaj we mnie resztek nadziei :)))
A, przypomniał mi się cytat z Wprosta(musiałam trzy razy pani kioskarce ten tytuł mówić, bo patrząc na mnie sięgała po prasę kobiecą) :)))
(...)Zamiast autostrad będą więc "drogi ekspresowe",które nawet nie muszą być dwupasmówką.I słusznie.A w ogóle kto powiedział,że autostrady muszą być asfaltowe?Piaszczyste są bardziej ekologiczne(...)
Zalewski&Mazurek , Z Życia Koalicji :)
nick lavinka
dodano: 13 maja 2008 21:01
A ty liczysz na udane mistrzostwa ? Stadionow nie ma (Korony sie jedynie na cos nadaje), drog nie ma (autostrad juz nie bedzie, beda ekspresowe, za rok nie bedzie ekspresowych, beda szybkiego ruchu, za 2 lata bedzie - a jezdzijcie po tym co jest). Dopiero przetargi rozpisali, zanim oprotestuja, zanim sie wezma... A slynne warszawskie tempo to przeszlosc odlegla...
nick SCB
dodano: 13 maja 2008 16:54
Bardzo ciekawe. Wiele dowiedziałem się tym opisem o Bazarze.
nick JeGo
blog: jegofoto.bloog.pl
dodano: 13 maja 2008 14:17
Nie rozumiem dlaczego handlarze nie dogadali się z bazarem Różyckiego.... chyba że nadal liczą, że nam odbiorą te mistrzostwa....
nick lavinka
dodano: 13 maja 2008 14:01
nie wiem jak to zrewitalizowac, odnowic czy co tam, ale zniszczenie tego to by duze sfynstwo było. Dla mnie to integralna część Pragi. Zresztą jak stadion zamkneli, to moze Rozyc odzyje ??
nick SCB
blog: sirencityboy.wordpress.co
dodano: 13 maja 2008 13:44
Ledwo zipie nasz Różyk... Szkoda, pamiętam ten koloryt z lat '80...
nick nomaderro
blog: warszawamoimoczkiem.blogspot
dodano: 13 maja 2008 12:48
@Bagienny:Tylko czy to ma sens, gdy więcej niż połowa bazaru jest nieużywana?
@Robert:Bardzo możliwe, tylko co tu jest zabytkiem? Przecież nie te budy....
@Kazu78:Wiesz, mimo wszystko mam sentyment do tego miejsca, ale w obecnym stanie.... nie bardzo mam pomysł jak to zagospodarować, skoro chętnych brak do użytkowania...
nick lavinka
dodano: 13 maja 2008 10:55
Dla mnie mogliby ten bazar zlikwidować - jego stan woła o pomstę do nieba, zaś próba rewitalizacji byłaby jak próba odgrzewania dawno już nieświeżego kotleta. Serce handlowe Warszawy, także Pragi, bije już zupełnie gdzie indziej i nie ma sensu zawracać Wisły kijem.
nick Kazu78
blog: warszawa78.blox.pl
dodano: 13 maja 2008 9:46
A nie trzyma na tym łapy konserwator zabytków ? Chyba spadkobierca chciał coś wybudować, ale mu nie pozwolono. Zajrzyj do mnie i napisz co myślisz o moim pomyśle :)
nick Robert
blog: www.beavis.blox.pl
dodano: 13 maja 2008 8:05
Zniszczono tyle miejsc. Jeśli tego nie zniszczą to może je w końcu zmodernizują.
nick bagienny
Prześlij komentarz