Dziś będzie warszawsko, ale nie do końca miejscowo. Znalazłam w domu Tomiego staaaarą papeterię z syrenkami. Wśród niej stary lis z roku 1980. Z kolonii pisze starszy brat Tomiego coś w stylu "kochane pieniążki przyślijcie rodzice, bo tu źle karmią a woda dużo kosztuje" czy jakoś tak ;)
A Wy co pisaliście w listach z kolonii? Jeździliście? Traktowano Was jak Warszavkę?
Polecam przyjrzeć się pocztówkom, w tle widac trochę architektury warszawskiej... i historii. :)
15 komentarze:
Papeterie są mega!
Teraz to ja nie mam do kogo pisać ;)
Rzeczywiście, legenda o warszawskiej syrence, o Warsie i Sawie.
Ja też listy piszę tylko na lapku, a przeważnie zamiast listów ślę @. Pozdrawiam.
Krucafuks, niezłe! Ale papeteria - a przynajmniej grafiki na niej - nieco starsze niż 1980?
Kotwica Polski Walczącej na tarczy Syrenki? Cacy! W ogóle niezła ta papeteria.
Stare papeterie mają sporo uroku. Od czasu do czasu natykam sie na cóś w podobie w swoich klamotkach. Biore z pietyzmem w dłonie... To już prawie archeologia, te lata 80te.
O grafikach nic nie wiem. Z tyłu jest napis: Krakowskie Zakłady Wyrobów Papierowych Papeteria 1829-24 T-10 10-III ZN-73 MLiPD-05-222 Możliwe, że papeteria z 73.List i tak był luzem na zwykłej kartce.
Ja jestem z lat siedemdziesiątych! To dopiero archeologia!
Hę - 1980 to jest stary? - no, wypraszam sobie :P
A nawet myślałem o wrzuceniu takich harmonijkowych pocztówek z Warszawą, ale ich nie mam pod ręką, a po piwnicy nie chce mi się szukać ;)
Dobra pomysł z tą papeterią. Mam trochę różnych pocztówek z lat 60 lat. U kogo znajdę, a nie są mu potrzebne to zabieram, bo zbieram. Chyba się zacznę nimi dzielić na blogu
o, a ja własnie przed chwila pisałam o syrence, nawet link dałam:
http://www.plotek.pl/plotek/56,78649,13084742,Karolina_Szostak,,5.html
;)
ale fajne skarby!
@Artur: Dobry pomysł!
STAROPOLSKIM OBYCZAJEM,
KIEDY W WILIĘ GWIAZDA WSTAJE,
NOWY ROK ZAŚ CYFRĘ ZMIENIA,
WSZYSCY WSZYSTKIM ŚLĄ ZYCZENIA.
PRZY TEJ PIĘKNEJ SPOSOBNOŚCI
I JA ŻYCZĘ CI RADOŚCI,
ABY WSZYSTKIM SIĘ DARZYŁO,
Z ROKU NA ROK LEPIEJ BYŁO.
Przyjeżdzało do nas na wakacje dwóch takich z Warszawy, nawet ich lubiłem bo mieli zawsze spory zapas "sezamków". Burżuje jedne ;) Ostatni raz latem 1969 urządziliśmy lądowanie na Księżycu na dachu stodoły. Było nawet pobieranie księżycowego gruntu. Ale pomyślunku do pomysłowych zabaw to oni nie mieli.
Prześlij komentarz